No więc po ostatnich ulewach dziś zrobił się taki upał, że trudno wyjść z domu. A o tym, żeby wyjść z gołą głową nawet przez chwilę nie pomyślę. Boję się kolejnego udaru. Wygrzewanie się na słońcu jest już nie dla mnie. Do różnych prac w ogródku chodzę teraz wcześnie rano, a gdy tylko słońce podniesie się trochę na niebie, to wracam do domu i piję zimną wodę. Kiedy to było, gdy mogłam się opalać, a słońce świecące mocno nie powodowało ucisku w głowie i lęku.
Teraz wygrzewają się na słonku moje dwa pieski. Wygrzewają futra. A te futra są jak na niedźwiedziach. I widocznie nie jest im zbyt gorąco, bo nikt przecież nie zmusza ich do wygrzewania się. Działka jest spora, porośnięta krzewami, jest się gdzie schronić. Mają chłodne pomieszczenie, a one kierują się swoim instynktem.
Jutro jadę do Warszawy na rehabilitację za sporym niepokojem. Co prawda, panowie rehabilitanci ustawili mi tak godziny rehabilitacji, że nie ma jeszcze największego upału. Ale wracać będę już, gdy będzie gorąco. Chyba zabiorę z sobą mały ręcznik i przed wyjściem na ulicę zmoczę włosy zimną wodą. Pod kapeluszem, bez którego się nie ruszam, mokrych włosów być może nikt nie zauważy, a jeśli zauważy to trudno. Upały letnie to dla mnie trudny czas.
Niepokój można trochę wyciszyć piękną melodią.
Składanka. - Hymne a I amour - Andre Rieu
Bardzo Ci dziękuję za komentarz na moim blogu.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o upały - to faktycznie są męczące.
Rozumiem, że nasze ewentualne spotkanie w parku przy Placu Wilsona zostaje przełożone na chłodniejsze dni.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Chyba tak zrobimy, jak napisałaś.Dziś na rehabilitację pojechałam lekko niespokojna. Wczoraj siedziałam w domu, a mimo to czułam ucisk w głowie. Było moczenie włosów nad zlewem i siedzenie w chłodnym pomieszczeniu.
UsuńJakoś przetrwałam ten dzisiejszy wyjazd do Warszawy. Tylko zmoczyłam sobie włosy przed wyjściem z rehabilitacji i na mokre założyłam kapelusz. Całe szczęście, że panowie przesunęli mi godziny i jadę na 9,30.Ściskam Cię mocno.