Ale dopieka.
Oj! Coś mi dzisiaj pisanie idzie bardzo ciężko. Myśli trudno
pozbierać, a jeszcze trudniej sklecić jakieś zdanie. Przelatują mi
przed oczami obrazy pełne obecnego lata i różnych zapachów i smaków.
Lubię tę porę roku, ale z trudem radzę sobie z upałami. Upały były dobre
wtedy, gdy miałam dwadzieścia lat, a nie teraz, gdy mam już czwórkę
prawnuków i gdy jestem już mocno starszą osobą.
Dziś zamiast upałów wolę jesienne przymglenie i srebrne nitki babiego lata na drzewach i krzewach.
Moje osobiste centralne ogrzewanie nie działa już tak, jak kiedyś. O przegrzanie głowy wcale nie jest trudno, nawet bez wychodzenia na palące słońce. Ale w domu można jeszcze czuć się względnie bezpiecznie. W razie potrzeby jest wanna z wodą, w której można się ochłodzić. Można zmoczyć włosy i położyć sobie chłodny okład na karku. Można zmierzyć ciśnienie i wziąć leki w razie potrzeby. Ale żal mi tego, co już minęło bezpowrotnie. Opalania się na kocyku, spacerów z rozwianym włosem po skąpanych w słońcu ulicach i tego wszystkiego, co było i już odpłynęło w siną dal.
Odwołałam rehabilitację w miesiącu sierpniu, gdyż zapowiadane są upały ponad 30 stopni. Nie chcę ryzykować.
Wiersz Antoniego Słonimskiego Żal
Dziś zamiast upałów wolę jesienne przymglenie i srebrne nitki babiego lata na drzewach i krzewach.
Moje osobiste centralne ogrzewanie nie działa już tak, jak kiedyś. O przegrzanie głowy wcale nie jest trudno, nawet bez wychodzenia na palące słońce. Ale w domu można jeszcze czuć się względnie bezpiecznie. W razie potrzeby jest wanna z wodą, w której można się ochłodzić. Można zmoczyć włosy i położyć sobie chłodny okład na karku. Można zmierzyć ciśnienie i wziąć leki w razie potrzeby. Ale żal mi tego, co już minęło bezpowrotnie. Opalania się na kocyku, spacerów z rozwianym włosem po skąpanych w słońcu ulicach i tego wszystkiego, co było i już odpłynęło w siną dal.
Odwołałam rehabilitację w miesiącu sierpniu, gdyż zapowiadane są upały ponad 30 stopni. Nie chcę ryzykować.
Wiersz Antoniego Słonimskiego Żal
Żal - Antoni Słonimski
Gdy cię spotkałem raz pierwszy,
Mokre pachniały kasztany.
Zbyt długo mi w oczy patrzałaś-
Ogromnie byłem zmieszany.
Pod mokre płaty gałęzi
Szedłem za tobą w krok.
Serce me trzymał w uwięzi
Twój fiołkowy wzrok.
Dawno zużyte słowa
Wróciły do mnie znów
I zrozumiałem od nowa
Znaczenie prostych słów.
I tak się jakoś stało,
Że bez tak pachniał - jak bez,
I słowo "pachnieć" pachniało,
I łzy były pełne łez.
Tęsknota, słowo zużyte,
Otwarło mi swoją dal...
Jak różne są rzeczy ukryte
W króciutkim wyrazie: żal.
Antoni Słonimski
O, jestem od Ciebie mlodsza, ale czuje tak samo, to lato nie jest definitywnie moje, jak prawie kazde zbyt upalne lato.
OdpowiedzUsuńMoże te upały się skończą wkrótce. Przecież od św. Anki chłodne wieczory i ranki.
Usuń