W ciepłym łóżku myśli płyną. I nagle nie leżę w łóżku tylko przenoszę się w czasie i w przestrzeni. Właśnie siedzę na stołeczku koło Babci i słucham różnych opowieści. Obok siedzą moje młodsze siostry. Dziś słyszymy fragment Konrada Wallenroda Adama Mickiewicza:
Już w gruzach leżą Maurów posady
Naród ich dźwiga żelaza;
Bronią się jeszcze twierdze Grenady,
Ale w Grenadzie zaraza.
Broni się jeszcze z wież AlpuharyNaród ich dźwiga żelaza;
Bronią się jeszcze twierdze Grenady,
Ale w Grenadzie zaraza.
Almanzor z garstką rycerzy,
Hiszpan pod miastem zatknął sztandary,
Jutro do szturmu uderzy.
O wschodzie słońca ryknęły spiże,
Rwą się okopy, mur wali;
Już z minaretów błysnęły krzyże:
Hiszpanie zamku dostali.
(...)
Jaki zwierz Alpuchary? - myślę. Znam nazwy różnych zwierząt, ale o takim zwierzu nie słyszałam dotąd.
Wiele lat upłynęło, nim w moim rozumieniu tekstu zwierz zamienił się w wieże.
Babcia. To dzięki niej poznałyśmy piękne baśnie i różne opowieści. Bardzo nas kochała, a my dzieci chyba nie w pełni rozumiałyśmy ile wnosiła ciepła do naszego życia i ile miała zrozumienia dla naszych dziecięcych słabości.
Jest godzina 23. Czas na sen.
Wiersz Wieczór J. Brzechwy dedykuję mojej śp. Babci.