Nie wiem, co się dzieje, ale z trudem myślę, czuję ucisk w głowie, a ciśnienie niskie.Myśli siłą wyciągam z głowy, a one rozmywają się i rozpływają. Chyba jedyną konkretną rzeczą, którą mogę teraz zrobić, to grzmotnąć się do łóżka i przespać to paskudne samopoczucie.
Do jutra.
Do jutra. Odpoczywaj.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jeszcze tylko zniosę pomidory z tarasu do domu i pakuję się pod kołderkę.Pozdrawiam.
UsuńPewnie jak zwykle przy takim samopoczuciu winna jest zmiana pogody. Trzeba to jakoś przetrwać. Życzę dużo zdrowia
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ciśnienie atmosferyczne mocno spadło. Cieszę się, że mam już Twój nowy adres i że będę mogła Cię odwiedzać. Pozdrawiam. Marysia.
UsuńŻyczę by jutro był lepszy dzień...
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam. Cieszę się, że mnie odwiedziłaś. Zapraszam. Marysia.
UsuńŚpij spokojnie i wracaj do formy..
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńŻal mi, że nie doszło do naszego spotkania. Tak to jest ze starszymi paniami po przejściach zdrowotnych. Mocno Cię ściskam. Marysia.
Po to są święta, aby odpoczywać;) Udanego powrotu do formy życzę.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Teraz łatwo o różne infekcje. Nie daj się. Pozdrawiam Marysia.
UsuńA jak się obudzisz to zajrzyj do mnie i przeczytaj piękny wiersz o wyspie wolności.
OdpowiedzUsuńBądż zdrowa przede wszystkim...
:-)
Czytałam. Piękny ten wiersz. Dużo zdrowia także dla Ciebie.
UsuńMam nadzieje, ze dzisiaj juz sie dobrze czujesz, czego ci Marysiu z calego seerca zycze!
OdpowiedzUsuńkristofka
Czuję się lepiej. Będzie dobrze.Ściskam Cię mocno. Marysia,
UsuńNie mogę nic napisać do Ciebie, bo nie mam adresu. Podaj mi go jeśli możesz.Marysia.
UsuńZmęczona byłaś. Myślę, że już doszłaś do formy ? :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWolno dochodzę do formy. Teraz biorę się za przenoszenie pomidorków do mieszkania. Dziś rano zapisałam ile wydreptałam w czasie noszenia rozsady. Było to 625 kroków, 22 spalone kalorie i 0,3 km.
Usuń300 metrów to sporo jak na dreptanie w kółko ;) Dałaś radę, na pewno lekko nie było. Mnie chyba by się w główce zakręciło ;) Pozdrawiam.
UsuńNiedługo znowu będzie cieplej, to i dobre samopoczucie wróci. Niech wraca- niezależnie od pogody! :)
OdpowiedzUsuńWyżej w komentarzu wpisałam ile mogę wydreptać nosząc pomidory w miskach do mieszkania.Jeszcze dwa takie kursy i jest prawie kilometr, chociaż wędruję tylko do sąsiednich pokoi. Jeszcze tego dreptania mam prawie miesiąc, bo gdzieś do 18 maja. I wiem, że sama tego chciałam, bo zawsze jest coś za coś.
UsuńZmęczenie i huśtawka pogodowa potrafią zwalić z nóg. Wracaj do dobrej formy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOj, święta prawda. Także serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKariatydo, Wszystkiego Najlepszego!
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie także wszystkiego, co najlepsze.
UsuńOstatnie dni są huśtawkowe, nie dziwię się że masz takie samopoczucie, po słoneczku akurat leje deszcz, jest nawet ostrzeżenie że będzie śnieg.
OdpowiedzUsuńMatko kochana, to moje pomidorki będą musiały stać w domu na oknach.
UsuńPomidorkom nic sie nie stanie na oknie za to Ty odpoczniesz. Buziaki, Marysiu kochana:)))
OdpowiedzUsuńMam 26 gatunków pomidorów, a jeszcze ma mi dosłać jakieś sadzonki córka. Buziaki.
UsuńToż to już będzie "fabryka pomidorów" na wielką skalę! Nie zamęczaj się jednak,proszę Marysiu, rezultat i tak na pewno będzie wspaniały:)
UsuńPotrzeba Ci nieco spokoju i odpoczynku, pozwól sobie na nie teraz.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ostatnio trochę się eksploatowałam. Ale ile razy spojrzę na sadzonki pomidorów, to już prawie czuję smak owoców. Już jest dobrze.
UsuńLudziom, tak jak i kwiatom potrzebne jest słońce i ciepło, taka ponura aura nie nastraja pozytywnie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie odwiedziłaś. Już zajrzałam do Ciebie. Chętnie do Ciebie będę zaglądała.
UsuńWszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńMoje pomidory inspirowane przez Ciebie stoją na parapecie w mieszkaniu. Nie chce mi się z nimi latać. Mam nadzieję, że mi to wybaczą.
A dużo masz tych pomidorów? Napisz, jak Ci rosną. Jestem bardzo ciekawa.
UsuńMoja córka twierdzi, że pomidory przede wszystkim potrzebują powietrza i światła, no i odpowiedniej temperatury, oczywiście. Światła nie tego zza szyby, tylko z dworu, dlatego latam z sadzonkami rano, a później je zabieram do domu na noc. Pomidory muszą się zahartować, zanim trafią do gruntu. Na dwór je wystawiam, gdy temperatura jest w granicach 13-14 stopni i raczej nie na bystre słońce, tylko w delikatnym zacienieniu na początek. Serdecznie pozdrawiam.
Marysiu milutka, bloga juz nie mam i nie planuje zakladac na blogierze :-((( wiec i adresu nie mam. Chetnie jednak zagladam do Ciebie i innych wspanialych kobiet i jak moge to komentuje.
OdpowiedzUsuńWiele cieplych mysli i pozdrowien przesylam.
kristofka
Cieszę się, że do mnie zaglądasz. Wolałam blog na Bloxie, ale mam nadzieję, że i tu się przyzwyczaję. Na razie jeszcze niezupełnie wszystko ogarniam, ale wolniutko dojdę do wszystkiego. Ściskam Cię mocno. Marysia.
UsuńWitam Ciebie Marysiu. Pracuj moja droga tylko nie przemęczaj się. Odpoczywaj i korzystaj ze słoneczka, nawet jak gdzieś tam za chmurką się chowa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCześć! Słonka się boję i uciekam przed nim do chłodu. Nawet w słomkowym kapeluszu na słońcu źle się czuję. Ściskam Cię mocno. Marysia.
UsuńPosyłam dużą ilość Ciepłego z Puchatym dla Ciebie! Na lepsze samopoczucie! ;-)))))
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję. Świadomość, że wokół są sympatyczni ludzie bardzo pomaga w zmianie nastroju na lepszy. Serdecznie Cię pozdrawiam. Marysia.
Usuń