Starsza pani.
Wciąż zajmuję się sadzonkami pomidorów. Liczę doniczki, odstawiam, przenoszę. W ciepły dzień wynoszę młode roślinki na powietrze, na taras, na noc wnoszę je do mieszkania.
Zdrowy na umyśle człowiek patrzy do kalendarza, widzi, że święta za dwa tygodnie, więc sprząta mieszkanie, szykuje się do robienia wypieków itd. A ja zachowuję się tak, jakby do świąt było jeszcze przynajmniej z pół roku. W mieszkaniu bajzel, lodówka aż się prosi o to, żeby się nią zająć (jak ja nie lubię rozmrażania lodówki) a ja pochłonięta jestem pracą przy malutkich siewkach pomidorków.
Właśnie dziś przed wieczorem poleciałam z metrówką do ogródka, przeliczyłam ile zmieści mi się pomidorów w rzędzie, ustaliłam ile będzie rzędów i ile miejsca zajmą i pognałam do pomidorków na taras, żeby policzyć, czy mi starczy sadzonek. Doszłam do wniosku, że może zabraknąć, no i dosiałam jeszcze 10 sztuk. A tak się martwiłam, że zbyt dużo mi zostanie tych, co wyrosły, szukałam chętnych i sama woziłam sadzonki, gdy ktoś z jakiegoś powodu sam nie mógł odebrać, a teraz sama dosiewam.
Jedyna korzyść z tego mojego latania jest taka, że się ruszam. Piętro, parter, podwórko zaliczam kilkanaście razy w ciągu dnia. Dobre i to.
Jakoś trudno mi przejść na inny styl życia. Zawsze starsza pani kojarzyła mi się z dostojeństwem, z powagą i z ciepłem domowego ogniska. Tymczasem ja sama jestem zaprzeczeniem moich wcześniejszych wyobrażeń. Po cichutku myślę sobie jak ten mój mąż ze mną wytrzymuje i to już tyle lat. Mieć taką żonę pełną różnych pomysłów nie jest pewno łatwo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Na film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" czekałam cierpliwie od momentu jego zapowiedzenia przez dziennikarza. Byłam bardz...
-
Nie sądzę, aby groziła nam jakaś zawierucha w kraju, ale ponieważ polityka jest mocno niestabilna. obrazy te które wstawiam mają przypomnieć...
Bo Ty jesteś młoda duchem, a człowiek ma tyle lat, na ile ten duch się czuje. A mąż po prostu Cię kocha, tylko pozazdrościć
OdpowiedzUsuńMój duch być może jest jeszcze młody, bo nie czuję swoich lat, za to nalatać się muszę, bo co chwila o czymś zapominam.
UsuńOgromnie się cieszę, że się odezwałaś. Ja nie wszystkich moich przesympatycznych Czytelników potrafiłam odnaleźć.Wciąż szukam tych, do których nie znalazłam nowych adresów.Ściskam Cię bardzo mocno. Marysia.
Jak to dobrze, ze taka jesteś. Po prostu zyjesz:) Matrony na kanapie tylko wegetuja:)
OdpowiedzUsuńUśmiecham się do Ciebie cieplutko. Pięknie to ujęłaś.
UsuńJesteś nie do podrobienia!
OdpowiedzUsuńAle pamiętaj: langsam, langsam, aber sicher!!
No i pozdrawianki od mua!
Już dawno doszłam do wniosku, że wszystkiego trzeba się nauczyć. Tego - jak choćby w miarę ciekawie żyć - też.Uściski serdeczne.
UsuńGdyby więcej było ludzi z takim fantastycznym podejściem i pasją do życia :) mniej by na świecie było marudzenia i narzekania. Nic tylko brać z Ciebie przykład i taka chcę być i teraz i w przyszłości - pełna życia, bez względu na lata..
OdpowiedzUsuńSwoje patrzenie na świat zawdzięczam psychoterapii prowadzonej przez świetnych psychologów i mojej Teściowej, która pokazała mi jak można żyć. A była ciekawa świata, ludzi i wszystkich wydarzeń tych bliskich i tych dalszych.
UsuńŻartujesz, mówiąc o starości. Jesteś młodsza, niż niejeden trzydziestoparolatek. Znam takiego, który wchodząc po schodach na trzecie piętro dostaje zadyszki. Chyba podeślę mu Twojego bloga do czytania. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że chcesz dobić chłopa i to posługując się moją osobą. Trudno. Poświęcę się. Przecież to dla jego dobra. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, oraz pozdrawiam tego zasapanego pana.
UsuńMasz krokomierz? ciekawe ile by nabiło z pomidorami, jeśli sprawia Ci to radość i lubisz to robić a wiem że lubisz dbać o roślinki ,one Ci się odwdzięczą,
OdpowiedzUsuńMam krokomierz. Jutro go włożę do kieszeni. Sama jestem ciekawa,co pokaże.
UsuńMoje pomidorki są malutkie i boję się, że część z nich może paść, toteż przemawiam do nich czule i dodaje im zachęty do życia i rozwijania się.
Nie wiem, czy Twojemu mężowi jest z Tobą łatwo, ale na pewno nie jest nudno. :)
OdpowiedzUsuńOj! Prawda, prawda.Początkowo próbował mnie zniechęcić do pomysłów, ale gdy zobaczył, że się nie poddaję, machnął ręką.
UsuńSwieta mina, a pomidory zostana, a wiec pomidory wazniejsze od Swiat ;)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nie dostalam baranka, takiego z ciasta, co go sobie mozna niby upiec samemu w takich specjalnych foremkach. I bedzie mniej tradycyjnie. A pomidory maja juz duze 2 listki, u nas :)
Mam ładne sadzonki pomidorków, ale mam też słabiutkie, które nie wiadomo, czy nie padną.
UsuńMarysiu siej, pikuj, sadź i przesadzaj. Dużo czy mało nie ma znaczenia. Rób co lubisz i korzystaj z każdego dnia. Takiego pomidorka zjadłabym, pachnącego pomidorem i smakującego jak pomidor.
OdpowiedzUsuńDziś zajechałam do sklepu u siebie. Chciałam kupić śliwkę, brzoskwinię, jabłko, melona, arbuza a wyszłam z lodami. Bo tylko lody smakuja jak lody. Owoce i większość warzyw jest bezsmakowa. Tęsknię za kosztelami, papierówkami, antonówkami, pomidorami i ogórkami z krzaka. Próbowałam tutaj pomisorów z krzaków - po co się męczyć, siać, podlewać, doglądać - jeśli i tak tylko kolorem przypominają pomidory.
Jednym słowem sadź ile możesz i na ile Ci miejsca w ogrodzie starcza i sił do pracy. Powodzenia w ogrodnictwie.
Krysieńko! Sadzeniem i pielęgnowaniem pomidorów zaraziła mnie moja córka, która w Bieszczadach ma całą ich plantację. Różne odmiany, smaki, kolory. Te jej pomidory nie widzą oprysków chemicznych, ani chemicznego nawożenia. Kompost im wystarcza. No i moja córka tak skutecznie zadziałała na mnie, że ja, osoba po udarze, niedowładzie nóg i operacji kręgosłupa, zaczęłam pracę we własnym ogródku. Wykorzystuję własne sadzonki pomidorów i też ich nie pryskam środkami chemicznymi, ani nie podsypuję pod nie żadnych chemicznych nawozów. Smak takich pomidorów jest rewelacyjny.
UsuńJeśli miałabyś ochotę na taką zabawę, to mogę Ci podać strony z certyfikowanymi nasionami pomidorów. Na wszelki wypadek mogę Ci także podać nazwy ekologicznych i bardzo skutecznych oprysków. Te chroniące rośliny preparaty wyhodowali i zbadali ich działanie japońscy uczeni. Bezpośrednio po oprysku można takiego pomidorka zjeść, bo te bakterie z oprysku nie pozwalają zasiedlić się na pomidorze patogenom, a są przyjazne dla człowieka. Marysia.
Marysiu, jesteś cudowna, kochana i już dawno Ci mówiłam, że jesteś przykładem do naśladowania. Ruch to zdrowie, Twoje bieganie po ogródku mnie zawstydza, bo stękam jak mnie kręgosłup boli. Biegaj, sadź, miej dalej masę pomysłów i siłę do realizowania. Jak to moje dziecko powiedziało kiedyś do mojego taty: dziadziu, ty nigdy nie będziesz staruszkiem, bo staruszkiem trzeba się urodzić, żeby nim być. I to się odnosi do Ciebie. Buziaki:)))
OdpowiedzUsuńTwój komentarz - to balsam na moje serce zwykle pełne różnych wątpliwości. Buziaki.
UsuńKWBJ, sorry, już nie KWMJ, ale czasem chyba mogę się pomylić? Jakoś tak przyzwyczaiłam się .... Piękna wiosna zachęciła Cię do działania. Na pewno to dla starszej pani pewien wysiłek jest. Póki jednak masz chęci, to rób co przynosi radość. Ja mam tylko balkon. Coś tam na nim też posadzę. Serdeczności. Merypodróżniczka.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że się odezwałaś. Nie wszystkie nowe adresy zaprzyjaźnionych Czytelników już odnalazłam.Lista się wolniutko powiększa. Prawie każdego dnia ktoś się odnajduje.
UsuńPrzyzwyczajam się do nowego miejsca. Tu pisałam już od jakiegoś czasu, ale na pierwszym miejscu był blog w Bloxie. Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo się cieszę, że możemy znowu się odwiedzać.