Dziś koniec pracy.

Cały dzień.  przesiedziałam przy komputerze. Próbowałam rozwikłać różne jego zawiłości. Czuję, że głowa mi pulsuje, czyli dość pracy na dzisiaj. Za oknem robi się ciemno. Chyba chlapnę sobie łyczek likieru wiśniowego Finezja, który stoi od wielu miesięcy koło mojego biurka. Czas odpocząć po całym dniu ślęczenia przy komputerze i różnych programach.
Do jutra.

6 komentarzy:

  1. Masz rację,też 2 godziny poogladałam ,pomyślałam i starczy bo potem spac nie mogę a wiśniówki pic nie mogę,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na łyczek likieru pozwalam sobie, gdy jestem zmęczona i wkurzona. I łyczek to jest łyczek, a nie dwa, ani trzy.

      Usuń
  2. Ja tez potrzebowałam trochę czasu,zanim doszłam do stanu bezproblemowego korzystania z blogspota.Cierpliwości..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przenoszenie jakoś marnie mi idzie. Przy tej okazji wychodzi mocno na światło dzienne, że jestem przysłowiową bałaganiarą.

      Usuń
  3. Całe te przenosiny przede mną. A roboty w mojej fabryce mam tyle, że na nic czasu nie mam.
    No chyba, że zapewnię sobie likierek w ramach wspomagania. Niezły pomysł....

    OdpowiedzUsuń
  4. Szlag mnie trafia na to przenoszenie. Tyle pisania, tyle pracy przy grafikach itd itd, a tu miesiąc jeszcze i żegnajcie. Tak się po prostu nie robi. Blox chyba wyczuł, że bardzo mi podpadł, bo już nie mogę go otworzyć. Pozostaje pocieszanie się łyczkiem naleweczki.

    OdpowiedzUsuń

Dziś tylko łóżko.