Język - to nasze bogactwo
 
Językoznawcy twierdzą że świat poznajemy poprzez język. Nadajemy nazwy, porównujemy, szukamy podobieństw i różnic. Myślimy także w bardzo dużym stopniu przy pomocy języka. Bodźce, które do nas docierają za pośrednictwem zmysłów, jak również emocje, które w nas są, staramy się nazwać. Inaczej żylibyśmy w świecie chaosu
Przyswajane przez człowieka słownictwo wpływa na rozwój myślenia i na rozwój inteligencji. Im bogatszy jest słownik człowieka, tym bogatsze jest jego myślenie. Zachodzi więc sprzężenie zwrotne. Bogate słownictwo wpływa na rozwój inteligencji człowieka, a inteligentnemu człowiekowi potrzebne jest obszerne słownictwo do wyrażenia bogactwa myśli.
Jaki ma związek język z naszym myśleniem? Oto co pisze na ten temat wybitny językoznawca Ferdinand de Saussure w książce „Kurs językoznawstwa ogólnego”. 

Z punktu widzenia psychologicznego myśl nasza (...) jest tylko bezkształtną i nieokreśloną masą. Filozofowie i językoznawcy zawsze zgodnie uznawali, że bez pomocy znaków nie bylibyśmy zdolni odróżnić dwóch pojęć w sposób jasny i niezmienny. Wzięta sama w sobie, myśl jest jak gdyby mgławicą, gdzie nic nie musi być z konieczności rozgraniczone. Nie ma pojęć ustalonych z góry i nic nie jest wyraźne przed pojawieniem się języka”.
Ferdinand de Saussure. Kurs językoznawstwa ogólnego.
W-wa 2002 PWN. s.135

 Język ma więc podstawowe znaczenie dla naszego rozumienia świata.
 
Tyle teorii. A jak to jest z naszym porozumiewaniem się?
Włączam  program telewizyjny. Właśnie jest dyskusja na temat bieżących spraw naszego państwa. W studiu telewizyjnym siedzi dwóch zaproszonych gości, każdy z innej partii politycznej. Dziennikarz prowadzący zadaje pytanie i prosi o odpowiedzi. No i zaczyna się..... Pytanie jest konkretne, a goście zamiast udzielić konkretnej odpowiedzi, zaczynają atakować swojego rozmówcę. Każdy chwyt jest dozwolony i dobry, aby odebrać wiarygodność drugiemu z gości. Liczy się położenie na łopatki przeciwnika. Słowa są tylko po to, aby utrącić padające stwierdzenia .
 Ja słucham tych wypowiedzi i czuję złość, bo dociera do mnie przekaz, który i mnie dotyczy. Zaczynam widzieć, że Ci dyskutanci nie traktują mnie poważnie, tylko obaj usiłują mnie wciągnąć do swoich rozgrywek politycznych. Usiłują mi wcisnąć swoje oskarżenia pod adresem tego drugiego. Ja jako słuchacz programu liczę się tylko jako osoba przeciągana na swoją stronę pomówieniami, kłamstwami i różnymi manipulacjami.

I myślę. Jak to z tym językiem jest? Do czego on służy? Przecież język to bogactwo naszej kultury. Poeci przy pomocy tego języka stworzyli arcydzieła poezji polskiej. Świetni mówcy potrafili porwać swoimi wystąpieniami miliony ludzi. Kochankowie wyznają sobie miłość. Psycholodzy potrafią przy pomocy języka pomóc ludziom zagubionym nazwać to, co jest dla tych ludzi ważne ważne. W czasie zaborów i podczas II wojny światowej uczniowie uczyli się tego języka z narażeniem życia i wolności.


Na zakończenie wiersz Wojciecha Młynarskiego Ja Się Nie Przyzwyczaję.

Wojciech Młynarski Ja Się Nie Przyzwyczaję

Co rano, proszę pań, proszę panów,
nowych problemów spotykam gąszcz
i tyle moich pragnień i planów
ambiwalencja przenika wciąż.
W miejskiego ranka smutnej szarości,
w miejskiego ranka leciutkiej mgle
tyle ogarnia mnie wątpliwości,
ale na pewno wiem jedno, że

Do szeptu, gdzie potrzebny krzyk,
prostactwa, gdzie potrzebny szyk,
nadmiaru, gdzie wystarczy łyk - ja się nie przyzwyczaję...
Do chamstwa, gdzie potrzebny wdzięk,
czelności, gdzie potrzebny lęk,
do ciszy, gdzie potrzebny jęk - ja się nie przyzwyczaję...
od mych najmłodszych lat to trwa,
ta myśl przenika mnie do cna,
już taka jestem widać ja i moje obyczaje.
Do czerni, gdzie potrzebna biel,
do picu, gdzie potrzebny cel,
nie wiem, jak inni w PRL - ja się nie przyzwyczaję!

Walczę z tą myślą, jak z mało którą,
walczę z tą myślą, głupią do łez:
"Przyzwyczajenie drugą naturą,
akceptuj lepiej świat, jaki jest".
Pod szarą chustą miejskiego nieba,
pod bladym słonkiem, co w górze lśni,
drugiej natury mi nie potrzeba,
jedna mi całkiem wystarczy i

Do kłamstw, gdzie prawdy trza choć kęs,
bełkotu, gdy potrzebny sens,
i do bezradnych łez spod rzęs - ja się nie przyzwyczaję...
Do smogu, gdzie potrzebny tlen,
plastiku, gdzie potrzebny len,
pajaca, gdzie potrzebny men - ja się nie przyzwyczaję...
Zastępczych opakowań chłam
w nieopisanej wzgardzie mam,
nie o to szło, nie po to szłam przez lat dojrzałych gaje.
I póki serce w piersi gra,
sumienie skład swych zasad zna,
nie wiem, jak inni, ale ja - ja się nie przyzwyczaję!



    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziś tylko łóżko.