Szlachetne zdrowie...





                                                  Pomidory w ogrodzie.

                                     
                                               Wschodzące warzywa i reszta pomidorów.

 Dziś wpis będzie bardzo krótki.
 Dobrze, że mam swój ogródek. Jest to dla mnie odskocznia od przygnębiających  myśli.

zesław Miłosz
Nadzieja
Czesław Miłosz.
Wiara






Ale zapał.....

Już jestem w domu. Rozmawiałam z panem Jurkiem o przerwie wakacyjnej w rehabilitacji. Zaakceptował moją propozycję. Jeszcze w przyszłym tygodniu jadę do Warszawy na rehabilitację. Dostanę wtedy zestaw ćwiczeń, które będę musiała ćwiczyć sama. Może znowu codzienne ćwiczenia wejdą mi w krew jak to  było kiedyś, gdy ćwiczyłam podstawy jogi. Trochę się obawiam, że nie starczy mi ani zapału, ani uporu. Zobaczymy. Na wszelki wypadek kupiłam sobie 3 książki z ćwiczeniami:  - "100 ćwiczeń rozciągających", "5 minut dla kręgosłupa", i "5 minut dla stawów". Kiedy popatrzę na te ćwiczenia i poczytam sobie wskazówki, to od razu czują się jakbym już ćwiczyła. Do tego będą wskazówki pana Jurka. Postaram się wakacje przetrwać w dobrej kondycji tak fizycznej, jak psychicznej i umysłowej, bo o umyśle też nie można zapominać.

A teraz pochwalę się moim tarasem. Ogródek będzie innym razem.

                                                          Taras. Surfinie i pelargonie.



Jutro napiszę więcej.

Jest godzina 23,20. Jutro jadę do Warszawy. Właśnie wyszłam z wanny i szykuję się do łóżka.   Ostatni czas był tak pełen napięć, że trudno było zebrać myśli. Jeszcze trudno mi się pozbierać. Od wczoraj jedni się cieszą i szykują się do wyjazdu, inni nie mogą pojąć i zaakceptować tego, co się aktualnie dzieje. Do tych drugich należę także ja.
Toteż rzuciłam się do pracy w ogródku, sieję, sadzę, wyrywam zielsko, podlewam. Staram się możliwie mocno zająć sobie głowę, żeby odpędzić różne rozmyślania, które są jałowe - niczego nie zmienią, a mnie mogą wpędzić w ponury nastrój.

Coraz większe mam trudności z jazdą do Warszawy. Męczy mnie słońce i nawet kapelusz (którego bardzo nie lubię) nie całkowicie zabezpiecza mnie od przegrzania sobie głowy. Toteż zastanawiam się nad tym, kiedy zrobić sobie dłuższą przerwę w rehabilitacji. A kiedy będzie ta przerwa, czym ją wypełnić, (jakimi ćwiczeniami) żebym rehabilitacji jesienią nie musiała zaczynać od początku.

Kiedyś, gdy byłam jeszcze dużo młodsza zadawałam sobie pytanie, jak czuje się np. moja babcia i każdy mocno starszy człowiek. Dziś już to wiem, z własnego doświadczenia. I chociaż wciąż jestem bardzo aktywna tak, fizycznie, jak i umysłowo, to widzę kolosalną różnicę w tym jak funkcjonowałam kiedyś i jak dziś.

Do jutra. Mam nadzieję, że po jutrzejszej rehabilitacji i powrocie do domu będę miała dość siły, aby usiąść do pisania.

Chwila na zastanowienie.


Mam pytanie jak zmienić adres na tytuł przy komentowaniu wpisów w różnych blogach. Tytuł mojego bloga to Myślę, marzę, wspominam...jestem, a adres - Kariatyda2017.blogspot.com
Tymczasem, gdy publikuję komentarze, to raz używam adresu, raz tytułu w zależności od tego, czym podpisywałam się wcześniej i co jest teraz akceptowane. Popełniłam jakiś błąd i teraz nie wiem jak go naprawić. Będę wdzięczna za każdą podpowiedź.
Na stronie bloga nad paskiem u góry obok tytułu posta jest czarne kółko, a obok Publikowanie jako Kariatyda2017.

Od kilku dni leje. Nie pada, a leje. Na szczęście sadzonki pomidorów zabrałam z tarasu do domu i czekają na lepszą pogodę, wtedy wysadzę je do ogródka. Część już zaczęłam wysadzać.
Zimowy bałagan na tarasie został sprzątnięty. Brakuje tylko jednego kwiatka pod ścianą i można przyjmować gości, oczywiście gdy przestanie padać deszcz, bo nasz taras nie jest zadaszony. Mój mąż chciał go zadaszyć, a ja wolałam niebo z obłokami nad głową. I teraz, gdy pada deszcz, kwiatki i dwa duże drzewka stojące na tarasie cieszą się z kąpieli, a ja siedzę w domu i wyglądam przez okno.

Godzina 23,40. Pomidory posadzone. Sadziła je pani, a ja stękałam.









Film braci Sekielskich.

Na film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" czekałam cierpliwie od momentu jego zapowiedzenia przez dziennikarza. Byłam bardzo ciekawa, jak pan Sekielski przedstawi sprawę pedofilii w naszym Kościele. Wiedziałam, że będzie to film dokumentalny, a nie fabularny.  Jestem wstrząśnięta tym, co zobaczyłam.

Zobaczyłam tragedię gwałconych małych dzieci, które pozbawione zostały nie tylko radosnego, bezpiecznego dzieciństwa, ale zostały pozostawione same sobie. Bez jakiejkolwiek pomocy ze strony ludzi dorosłych. Nawet rodzice w wielu wypadkach nie dawali wiary słowom swoich pociech.
Hierarchowie KK,  świetnie wiedzieli o  pedofilii i nic nie robili. A całą ich reakcją było przenoszenie księdza do innej parafii.

Ksiądz przy ołtarzu występuje w roli autorytetu moralnego, grzmi, że grzechem jest używanie przez kobiety tabletki dzień po, mówi ludziom jak mają żyć, co jest grzechem, a co nie, a sam kilkuletnim dzieciom robi krzywdę i niszczy im życie. Jak można żyć w takiej dwulicowości?

Czy ten film jest orężem w walce z KK? Moim zdaniem - NIE. Natomiast piętnuje obłudę ludzi KK.





Marysiu! Co z tobą?

Całe szczęście, że odwołałam dzisiejszy wyjazd do Warszawy na rehabilitację. Różne bezmyślne zachowania zaczęły się już z samego rana. Mieliśmy pojechać z Mężem po pieczywo do sklepu. Złapałam klucze i gdy wyszłam już na zewnątrz, uświadomiłam sobie, że zamiast siatki na zakupy niosę do samochodu naręcze brudnej bielizny do prania. Przy sklepach też musiałam się bardzo pilnować, żeby nie zrobić czegoś głupiego.


Z trudem myślę.

Nie wiem, co się dzieje, ale z trudem myślę, czuję ucisk w głowie, a ciśnienie niskie.Myśli siłą wyciągam z głowy, a one rozmywają się i rozpływają. Chyba jedyną konkretną rzeczą, którą mogę teraz zrobić, to grzmotnąć się do łóżka i przespać to paskudne samopoczucie.
Do jutra.






Ale zapał.....

Już jestem w domu. Rozmawiałam z panem Jurkiem o przerwie wakacyjnej w rehabilitacji. Zaakceptował moją propozycję. Jeszcze w przyszłym tygodniu jadę do Warszawy na rehabilitację. Dostanę wtedy zestaw ćwiczeń, które będę musiała ćwiczyć sama. Może znowu codzienne ćwiczenia wejdą mi w krew jak to  było kiedyś, gdy ćwiczyłam podstawy jogi. Trochę się obawiam, że nie starczy mi ani zapału, ani uporu. Zobaczymy. Na wszelki wypadek kupiłam sobie 3 książki z ćwiczeniami:  - "100 ćwiczeń rozciągających", "5 minut dla kręgosłupa", i "5 minut dla stawów". Kiedy popatrzę na te ćwiczenia i poczytam sobie wskazówki, to od razu czują się jakbym już ćwiczyła. Do tego będą wskazówki pana Jurka. Postaram się wakacje przetrwać w dobrej kondycji tak fizycznej, jak psychicznej i umysłowej, bo o umyśle też nie można zapominać.

A teraz pochwalę się moim tarasem. Ogródek będzie innym razem.

                                                          Taras. Surfinie i pelargonie.


Jutro napiszę więcej.

Jest godzina 23,20. Jutro jadę do Warszawy. Właśnie wyszłam z wanny i szykuję się do łóżka.   Ostatni czas był tak pełen napięć, że trudno było zebrać myśli. Jeszcze trudno mi się pozbierać. Od wczoraj jedni się cieszą i szykują się do wyjazdu, inni nie mogą pojąć i zaakceptować tego, co się aktualnie dzieje. Do tych drugich należę także ja.
Toteż rzuciłam się do pracy w ogródku, sieję, sadzę, wyrywam zielsko, podlewam. Staram się możliwie mocno zająć sobie głowę, żeby odpędzić różne rozmyślania, które są jałowe - niczego nie zmienią, a mnie mogą wpędzić w ponury nastrój.

Coraz większe mam trudności z jazdą do Warszawy. Męczy mnie słońce i nawet kapelusz (którego bardzo nie lubię) nie całkowicie zabezpiecza mnie od przegrzania sobie głowy. Toteż zastanawiam się nad tym, kiedy zrobić sobie dłuższą przerwę w rehabilitacji. A kiedy będzie ta przerwa, czym ją wypełnić, (jakimi ćwiczeniami) żebym rehabilitacji jesienią nie musiała zaczynać od początku.

Kiedyś, gdy byłam jeszcze dużo młodsza zadawałam sobie pytanie, jak czuje się np. moja babcia i każdy mocno starszy człowiek. Dziś już to wiem, z własnego doświadczenia. I chociaż wciąż jestem bardzo aktywna tak, fizycznie, jak i umysłowo, to widzę kolosalną różnicę w tym jak funkcjonowałam kiedyś i jak dziś.

Do jutra. Mam nadzieję, że po jutrzejszej rehabilitacji i powrocie do domu będę miała dość siły, aby usiąść do pisania.

Chwila na zastanowienie.


Mam pytanie jak zmienić adres na tytuł przy komentowaniu wpisów w różnych blogach. Tytuł mojego bloga to Myślę, marzę, wspominam...jestem, a adres - Kariatyda2017.blogspot.com
Tymczasem, gdy publikuję komentarze, to raz używam adresu, raz tytułu w zależności od tego, czym podpisywałam się wcześniej i co jest teraz akceptowane. Popełniłam jakiś błąd i teraz nie wiem jak go naprawić. Będę wdzięczna za każdą podpowiedź.
Na stronie bloga nad paskiem u góry obok tytułu posta jest czarne kółko, a obok Publikowanie jako Kariatyda2017.

Od kilku dni leje. Nie pada, a leje. Na szczęście sadzonki pomidorów zabrałam z tarasu do domu i czekają na lepszą pogodę, wtedy wysadzę je do ogródka. Część już zaczęłam wysadzać.
Zimowy bałagan na tarasie został sprzątnięty. Brakuje tylko jednego kwiatka pod ścianą i można przyjmować gości, oczywiście gdy przestanie padać deszcz, bo nasz taras nie jest zadaszony. Mój mąż chciał go zadaszyć, a ja wolałam niebo z obłokami nad głową. I teraz, gdy pada deszcz, kwiatki i dwa duże drzewka stojące na tarasie cieszą się z kąpieli, a ja siedzę w domu i wyglądam przez okno.

Godzina 23,40. Pomidory posadzone. Sadziła je pani, a ja stękałam.








Film braci Sekielskich.

Na film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" czekałam cierpliwie od momentu jego zapowiedzenia przez dziennikarza. Byłam bardzo ciekawa, jak pan Sekielski przedstawi sprawę pedofilii w naszym Kościele. Wiedziałam, że będzie to film dokumentalny, a nie fabularny.  Jestem wstrząśnięta tym, co zobaczyłam.

Zobaczyłam tragedię gwałconych małych dzieci, które pozbawione zostały nie tylko radosnego, bezpiecznego dzieciństwa, ale zostały pozostawione same sobie. Bez jakiejkolwiek pomocy ze strony ludzi dorosłych. Nawet rodzice w wielu wypadkach nie dawali wiary słowom swoich pociech.
Hierarchowie KK,  świetnie wiedzieli o  pedofilii i nic nie robili. A całą ich reakcją było przenoszenie księdza do innej parafii.

Ksiądz przy ołtarzu występuje w roli autorytetu moralnego, grzmi, że grzechem jest używanie przez kobiety tabletki dzień po, mówi ludziom jak mają żyć, co jest grzechem, a co nie, a sam kilkuletnim dzieciom robi krzywdę i niszczy im życie. Jak można żyć w takiej dwulicowości?

Czy ten film jest orężem w walce z KK? Moim zdaniem - NIE. Natomiast piętnuje obłudę ludzi KK.




Marysiu! Co z tobą?

Całe szczęście, że odwołałam dzisiejszy wyjazd do Warszawy na rehabilitację. Różne bezmyślne zachowania zaczęły się już z samego rana. Mieliśmy pojechać z Mężem po pieczywo do sklepu. Złapałam klucze i gdy wyszłam już na zewnątrz, uświadomiłam sobie, że zamiast siatki na zakupy niosę do samochodu naręcze brudnej bielizny do prania. Przy sklepach też musiałam się bardzo pilnować, żeby nie zrobić czegoś głupiego.

Z trudem myślę.

Nie wiem, co się dzieje, ale z trudem myślę, czuję ucisk w głowie, a ciśnienie niskie.Myśli siłą wyciągam z głowy, a one rozmywają się i rozpływają. Chyba jedyną konkretną rzeczą, którą mogę teraz zrobić, to grzmotnąć się do łóżka i przespać to paskudne samopoczucie.
Do jutra.

Dziś tylko łóżko.