A co dziś u starszej pani, czyli u mnie?

Jest niedzielny poranek. Za oknami słychać głos mojego męża, który karmi dwa nasze pieski. Ptaki głośno dopominają się o nową porcję suchego makaronu za którym przepadają. W oddali słychać przeciągły sygnał nadjeżdżającego pociągu. Poza tym cisza i spokój. Myśli płyną leniwie. Pod powiekami obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Tu nie obowiązuje czas, ani przestrzeń. To, co wydarzyło się kiedyś, miesza się z tym, co dzieje się tylko w wyobraźni i z tym, co dzieje się w tej chwili. Z tej mieszaniny i plątaniny wypływają na wierzch różne wydarzenia, emocje, myśli. Przy jednych zatrzymuję się chwilkę, inne odsyłam w przeszłość lub tam, gdzie jest ich miejsce. 

Dziś jest niedziela - Dzień Pański. Nie lubię odmawiania modlitw wydrukowanych w książeczkach. Wolę dziękować sama swoimi słowami, obrazami, emocjami za to, co otrzymałam. 

Patrzę i widzę. Ilu ludzi  pozbawionych jest tego daru. To, co widzę jest barwne, różnorodne i zmieniające się. Dziś niebo zasnute jest chmurami. Po ostatnich deszczach zieleń jest świeża i soczysta. Mogę ten obraz utrwalić na zdjęciu. Jakie to szczęście widzieć. Czasami zamykam oczy i staram się sobie wyobrazić to, co przed chwilą zobaczyłam. Żeby wyobrazić sobie drzewo musiałabym do niego podejść, dotknąć jego szorstkiej kory, pewno próbowałabym je objąć rękami. Ale to wszystko, to wciąż ułamek tego, co ja widzę tylko dzięki otwarciu oczu.

Słyszę. Teraz już słabiej, niż kiedyś, ale wciąż słyszę. Wiem, co ktoś do mnie mówi i rozumiem, co ten ktoś chce mi przekazać. Włączam muzykę w internecie i wybieram taką melodię, jaką lubię. Słyszę cichy świergot ptaków za oknem, słyszę tykanie zegara w pokoju. Ilu jest ludzi takich, którzy żyją w świecie zupełnej ciszy. Trudno jest sobie taką ciszę nawet wyobrazić.

Myślę i moje myśli nie znają granic. Pędzą w różne strony. Ale potrafią też skoncentrować się na na  jednej sprawie. Dzięki swojemu myśleniu potrafię analizować, rozważać, wyciągać wnioski.

A to wszystko, to tylko maleńka, choć bardzo ważna, część tego, co dostałam w darze. 

Za wszystkie dary Twe dziękuję Ci Panie.

 

 
                         Poezja w życiu.

Lubię poezję. Mam ulubionych poetów i ulubione wiersze. Recytacja wiersza w świetnym wykonaniu aktorskim dostarcza mi wielu wzruszeń. Najlepiej, gdy do tej recytacji jest jeszcze piękny podkład muzyczny.
Dziś słowa wiersza pojawiają się na ekranie komputera, a w tle muzyka w wykonaniu Andre Rie - Miłość Romantic Moments - Song To The Moons.

 

Zadaję sobie pytanie, czy to jest normalne, że lubię romantyczne klimaty? Przecież jestem mocno starszą panią. Gdy byłam jeszcze młodą dziewczyną byłam przekonana, że miłość zarezerwowana jest dla ludzi młodych. Dla starszych, uważałam, był dom, wnuki i rozważania o odchodzeniu. Dziś widzę, że miłość jest uczuciem, które obejmuje całe życie człowieka. To nie tylko miłość erotyczna, ale miłość do ludzi, do przyrody, do zwierząt, do życia. To umiejętność otworzenia się na różne jej przejawy. To także miłość do siebie. Dziś, po przeżyciu już wielu lat, wiem, że człowiek, który nie kocha siebie i nie potrafi siebie zaakceptować ze swoimi wadami i zaletami, nie potrafi znaleźć miłości, chociaż jest ona na wyciągnięcie ręki.
Na koniec wiersz noblisty. Czesław Miłosz - Miłość.


                Zwierzęta - nasi przyjaciele.
 Do wszystkiego trzeba dorosnąć. Do tego, aby kochać zwierzęta  - też. Kiedyś bałam się psów, a za kotami nie przepadałam. I tak było przez wiele lat. 
Pewnego dnia szłam ulicą naszego osiedla i zobaczyłam dużego psa wlokącego się ulicą ze spuszczoną głową. Wyglądał tak żałośnie, że nie tylko nie wystraszyłam się go, ale zrobiło mi się go żal. Zawołałam go, a on poszedł za mną. W mieszkaniu zrobiłam mu posłanie pod stołem i dałam michę jedzenia i wodę do picia. I pies został u nas. I tak to się zaczęło. Ten pies to był prawdziwy przyjaciel i obrońca. Nawet dziś wspominam go z żalem, bo po iluś latach odszedł od nas do kraju wiecznej szczęśliwości. Od tej pory przez nasz dom przewinęło się wiele różnych piesków, małych i dużych, rasowych i kundelków. Wszystkie znalezione i zabiedzone. A ja przestałam bać się czworonogów i zobaczyłam ile zwierzę może dać człowiekowi przyjaźni, bliskości i ciepła. 

Kotka. Przywieziona do nas została z Warszawy. U poprzedniej właścicielki mieszkała w mieszkaniu na piętrze i na dwór wychodziła tylko na balkon. Gdy do nas trafiła, przede wszystkim tak się ukryła w piwnicy, że nie mogliśmy jej znaleźć. Znalazła się dopiero następnego dnia. W nocy zwiedziła wszystkie kąty i zaakceptowała nowy dom. U nas zaczęła wychodzić na dwór i bardzo jej się to podobało. Dziś - to kot pieszczoch. Przychodzi do mnie wieczorem i kładzie się na biurku przed komputerem. A w nocy układa się na moim łóżku i wygrzewa mi bolący bok. 

Czasami myślę o tym, ile zwierzęta rozumieją z tego, co człowiek mówi, bo jestem przekonana, że rozumieją i to pewno sporo. 

 Jarosław Iwaszkiewicz.
 
Stary poeta
Poeta mówi:
Żono! Widzisz te dwie muchy
na parapecie okna
zabite muchozolem
Tyleż one znaczą we wszechświecie
co nasze martwe ukochane psy
co leżą pod kamieniem

Pamiętasz ten wyraz Tropika gdy mu się coś mówiło a on nie rozumiał marszczył czoło skupiał się i nie rozumiał
Bo był zwierzątkiem
My też nie rozumiemy Patrz mówią do nas obłoki zorze gwiazdy wiatry a my nie rozumiemy
Mówią do nas przestrzenie niebieskie mówią drzewa rozwijające się mówią kwiaty rosną i mówią a my nie rozumiemy
I tak już będzie
Będziemy we wszechświecie jak te dwie martwe muchy jak te dwa zdechłe psy jak dwie nicości One też kochały i chciały zrozumieć
      (...)

Giovanni Marradi Dreamers.
 

                        Witaj piękny dniu!
 Siedzę przy biurku i zastanawiam się nad tym, o czym chciałabym dziś napisać. Ten mój blog, chociaż jest dostępny dla każdego, kto chce tu zajrzeć, to jednak przede wszystkim jest zapisem moich odczuć, myśli, refleksji na tematy, które mnie interesują. Wiem, że myśli człowieka trzeba ubrać w słowa i dopiero wypowiedziane lub zapisane porządkują to, co siedzi w głowie. Można je obejrzeć, zastanowić się, czy jest jeszcze coś, co warto byłoby dodać do nich. A może jest coś, co należałoby obejrzeć dokładniej. Takie pisanie jest w pewnym sensie rodzajem psychoterapii.

A właśnie przed chwilą doznałam czegoś w rodzaju olśnienia.
Ze zdziwieniem uświadomiłam sobie, że przeleciała mi przez głowę myśl, że może dobrze by było poddać się upływowi czasu i różnym dolegliwościom, które są z tym związane. 

 Ta myśl, to ogromna u mnie nowość. Do tej pory walczyłam o pełną sprawność jak lwica. Nie było we mnie żadnej zgody na trudności związane z coraz starszym wiekiem. O żadnych trudnościach nie chciałam nawet słyszeć, a co dopiero zgodzić się na nie. Na każdą usłyszaną wzmiankę o pogodzeniu się, z tym, co jest, dostawałam szału. I nagle taka myśl. A tuż za nią oddech i poczucie spokoju.
                                                             Nawet więcej. 
W takim pogodzeniu się z rzeczywistością nagle poczułam dużą wartość. Jeszcze nie wiem na czym ona polega, ale już ją czuję. Nie walczę, nie napinam się. Patrzę na to, co się dzieje i uśmiecham się. Jest mi dobrze. Po raz pierwszy od bardzo dawna czuję się na swoim miejscu. To nie znaczy, że wcześniej starałam się odmłodzić poprzez różne upiększacze i cudowne kremy i maseczki. Sprawa pięknego, młodego wyglądu, to na szczęście nie jest mój problem. Ja walczyłam o sprawność tak fizyczną, jak psychiczną i emocjonalną.
 Dziś nie walczę. Zobaczę, jak będę się z tym czuła w dłuższym okresie czasu. A może znowu się zerwę do walki. Nie wiem tego jeszcze. Patrzę i obserwuję.
A może to tylko moje marzenia?
Muzyka Ennio Morricone. Sailing. Pływające marzenia.


.  
                                      Zamyśliłam się
 Minęła już godzina 21. Cały dzień minął mi na pracy w kuchni i w ogródku. Maleńki zagonek truskawek już jest opielony. Dojrzałe truskawki zebrałam, dołożyłam do nich owoce borówki kamczackiej i xylitol (Mój mąż nie może używać cukru bo jest cukrzykiem), a jutro dołożę pektynę i zrobię kilka słoiczków pysznego dżemu ze zdrowych i nie pryskanych żadną chemią owoców. Co prawda nie zjedliśmy jeszcze ubiegłorocznych zapasów, ale trudno zmarnować owoce, które rosną na własnej działce.
Jutro posadzę grzybnię borowika brzozowego pod naszą brzozą. Ciekawa jestem, czy wyrosną  borowiki. Lubię eksperymentować. Wiem, że rutyny nie można się pozbyć zupełnie, musi jej trochę pozostać, ale prawdziwe, ciekawe życie z rutyną ma niewiele wspólnego.

                                           CIEKAWE ŻYCIE! 

Każdy pod to pojęcie wkłada własne wyobrażenia.
Co dla mnie oznaczają słowa - ciekawe życie. Widzę oczami wyobraźni, że  ruszam mózgiem. Myślę, analizuję, rozważam, piszę, rozwiązuję. Cały czas mam zajętą głowę. I nic mnie nie obchodzi, że w mieszkaniu tuż koło mnie jest bałagan. Ten bałagan się nie liczy. On jest jakby z innej bajki. Ja go nie dostrzegam.
Ciekawe życie, to także podróże, zwiedzanie, wyjazdy w miłym towarzystwie, to uważne słuchanie innych ludzi, ale także rozmowa. Ciekawe życie człowieka to także romantyzm w myśleniu, w działaniu, w postrzeganiu świata i swoich bliźnich, w literaturze i w muzyce. To brak trosk i kłopotów. Za oknami mrok i słychać padający deszcz. W pokoju cisza taka, aż dzwoni w uszach. Z internetu leci nastrojowa muzyka. Jest dobrze. Wyłączam się z rzeczywistości i słucham.
 Jonasz Kofta Idź swoją drogą. Śpiewa Edyta Geppert.
 
 

Dlaczego Kariatyda2017?

                      Dlaczego Kariatyda 2017?
 Kariatyda w architekturze to postać kobieca dźwigająca na głowie belkowanie. A w przenośni - to postać, która dźwiga ciężary. Dlaczego w takim razie taki tytuł bloga?

Po pierwsze w sieci jest już tyle blogujących osób, że trudno było znaleźć inną nazwę. 

Po drugie ta nazwa w symboliczny sposób uosabia właścicielkę bloga, która próbuje rozwiązywać różne życiowe problemy dźwigając je i mocując się z nimi. A dlaczego 2017? Bo blog został założony właśnie w tym roku.

Mnie osobiście średnio podoba się ta nazwa, ale osoba, która pomagała mi tego bloga założyć, tyle włożyła wysiłku  i czasu w szukanie nazwy,  że czuję dla niej tylko ogromną wdzięczność, a nazwę zaczynam już traktować jak swoją drugą skórę. Nazwa ta chociaż znaleziona przypadkiem, była jednak trafieniem w samą dziesiątkę. 
Jestem osobą mocującą się sama ze sobą.
                               Wspomnienia!
Mój blog ma tytuł: Myślę, marzę, wspominam, jestem. A to do czegoś zobowiązuje. Wobec tego dziś zajmę się myśleniem i wspominaniem.

Mam cztery latka i właśnie mama pozwoliła mi wyjść w piękny, ciepły, słoneczny dzień z łóżka i  przejść się koło domu. Przez wiele miesięcy byłam ciężko chora na zapalenie miedniczek nerkowych i leżałam. Do dziś pod powiekami mam letni obrazek dotyczący tego dnia. Wielkie, rozłożyste, zielone drzewo rosnące przy budynku. Błękitne niebo u góry i żar lejący się z nieba.  I nagle słyszę jakieś trzaski. Na niebie pojawiły się samoloty. 
Właśnie rozpoczęła się II wojna światowa.

Patrzę na te wydarzenia z wysokości swoich obecnych lat i spoglądam z niepokojem w przyszłość. Zadaję sobie pytanie - ile trzeba czasu, aby to, co przewidywalne i bezpieczne nagle zamieniło się w zawieruchę wojenną, w cierpienie milionów ludzi, krew, pot i łzy? Co powoduje, że dobrzy, spokojni, pogodni ludzie dają się porwać hasłom głoszonym przez różne nieodpowiedzialne jednostki?

Myślę. Ale to myślenie nie przynosi mi spokoju. 
 
Aby pozytywnym akcentem zakończyć dzisiejszy wpis wstawiam wiersz "I Pokój na Ziemi" opublikowany w Polskim Portalu Literackim . Autorka Marianna Katarzyna.

              I pokój na ziemi
Wyruszyłam w rozległe struktury przestrzeni
I błądząc w nieskończonej części mego świata,
W rozedrganym powietrzu rozgrzanego lata
Wyśniłam radość życia i pokój na ziemi.


Ujrzałam we śnie różę kwitnącą, czerwoną,
A na nieba błękicie ponad obłokami
Wolne ptaki tańczyły razem z aniołami
I biały gołąb czuwał nad ojczyzną moją.


Zapragnęłam, by jedną chwilę zamyślenia
Każdy człowiek poświęcił na dobre marzenia
I by jakiś gest każdy uczynił koniecznie,


Aby na świecie zdrowo było, i bezpiecznie,
I wolność jego trwałym została tematem.
A gołąb, ptak pokoju, czuwał ponad światem.
 
 

           1 dzień czerwca - Dzień Dziecka.
 Wszyscy jesteśmy dziećmi tego świata. Spróbujmy odnaleźć w sobie wewnętrzne dziecko z jego emocjami i ciekawością. To dziecko jest w każdym z nas.  Odkrywajmy świat na nowo. Starajmy się zobaczyć coś nowego w zjawiskach i rzeczach znanych nam prawie od zawsze. W spojrzeniu drugiego człowieka, w uśmiechu dziecka, w domu i na ulicy, w przyrodzie. We wschodzie słońca i w jego zachodzie. We wszystkim. Nasze życie i cały świat są niepowtarzalne. Warto było się urodzić i przeżyć wiele chwil radosnych i trudnych, aby dojść do dnia dzisiejszego. Nasze życie to poezja, proza i dramat zamknięty w każdym z nas. 
                           Cieszmy się, że żyjemy.

Dziś tylko łóżko.