Tu szybko wstawię to, co udało mi się przenieść, żeby mi całość nie uciekła i będę pisała dalej.
Niby część zaplanowanej grafiki wskoczyła. Ale są tylko plamy. Ale na te plamy były już nałożone dosyć ładne elementy, które nie wiem dlaczego nie wydrukowały się. Poza tym w programie Inkscapa nie mogę korzystać z narzędzi takich jak ołówek, gwiazda itd. Krótko mówiąc z tego co w końcu z wielkim trudem udało mi się zrobić, do bloga wskoczyło byle co.
Jeśli chodzi o komputer i jego działanie jestem noga od stołu. Nie ma rady. Muszę uśmiechnąć się do wnuka, dla którego komputer, to jak dla mnie książka, bo na książkach jestem wychowana. Pewno przydałby mi się kurs wiedzy o komputerze i jego pracy, kurs robienia grafiki w programie Inkscapa itd. Krótko mówiąc jestem mocno niedouczona.
Co ciekawe czytam, literaturę (w tym naukową), piszę, sama opracowuję różne plansze i zestawienia, a nie potrafię zrozumieć języka technicznego, który dominuje we wszystkich instrukcjach. Każda nowa rzecz w domu, to na początku stres. Do kuchenki z programatorem nie tylko sama bałam się początkowo dotknąć, ale bałam się także, że córka lub wnuki mi ją popsują. To samo było z pralką. Niestety. Pomyliłam epoki. Urodziłam się w pierwszej połowie XX wieku i tam była moja rzeczywistość. Ubikacja na podwórku, lampa naftowa wieczorem i noszenie wody do domu i różnych zlewek na zewnątrz. Do różnych wygód szybko przywykłam, ale z niektórymi wciąż mam problem. Są dla mnie jak tajemniczy labirynt do skarbu. Tym skarbem, oczywiście, jest wiedza.
Na zakończenie coś do posłuchania i rozmarzenia się.