Nowa książka

Książki - to moje dzieciństwo i życie dorosłe. Po wojnie brakowało prawie wszystkiego. Po bochenek chleba stało się w kilometrowych kolejkach, lalki szyła nam z materiału mama, a my siostry wycinałyśmy lalki z papieru, ubranka dla nich i umeblowanie ich mieszkanek, a książki były. Przywoził nam je wujek z Warszawy i w oddalonym o 6 km. mieście była prywatna biblioteka, z której można było książki wypożyczać. W jednej izbie przy ścianach stały regały z książkami. Tak na oko jakieś 800 - 9oo książek. Trochę klasyki, trochę czytadeł.
Czas płynął. Myśmy rosły, ale zainteresowanie książkami nam pozostało.
Wczoraj byłam na rehabilitacji i przy okazji wstąpiłam do księgarni.  A jak zobaczę książki to zwykle nie mogę się oprzeć pokusie i zawsze coś kupię. Tym razem kupiłam Ajahna Brahma Opowieści buddyjskiego mnicha. Licencja na szczęście. To ponad sto mądrych buddyjskich opowieści. Już zaczęłam je czytać i bardzo mi się podobają.

Na dworze jest upał. Na błękitnym niebie nie ma jednej chmurki. Taka pogoda usypia. Tęsknym okiem spoglądam na rozebrane łóżko. Oj! Przydałaby się drzemka. Chyba wskoczę pod koc.

I znoeu siedzę.

Pan Jurek kazał mi więcej ćwiczyć i więcej chodzić. No i staram się jego polecenia wprowadzać w życie, ale od czasu do czasu trzeba usiąść, choćby po to, aby napisać coś w blogu.
No więc po ostatnich ulewach dziś zrobił się taki upał, że trudno wyjść z domu. A o tym, żeby wyjść z gołą głową nawet przez chwilę nie pomyślę. Boję się kolejnego udaru. Wygrzewanie się na słońcu jest już nie dla mnie.  Do różnych prac w ogródku chodzę teraz wcześnie rano, a gdy tylko słońce podniesie się trochę na niebie, to wracam do domu i piję zimną wodę. Kiedy to było, gdy mogłam się opalać, a słońce świecące mocno nie powodowało ucisku w głowie i lęku.
Teraz wygrzewają się na słonku moje dwa pieski. Wygrzewają futra. A te futra są jak na niedźwiedziach. I widocznie nie jest im zbyt gorąco, bo nikt przecież nie zmusza ich do wygrzewania się. Działka jest spora, porośnięta krzewami, jest się gdzie schronić. Mają chłodne pomieszczenie, a one kierują się swoim instynktem.
Jutro jadę do Warszawy na rehabilitację za sporym niepokojem. Co prawda, panowie rehabilitanci ustawili mi  tak godziny rehabilitacji, że nie ma jeszcze największego upału. Ale wracać będę już, gdy będzie gorąco. Chyba zabiorę z sobą mały ręcznik i przed wyjściem na ulicę zmoczę włosy zimną wodą. Pod kapeluszem, bez którego się nie ruszam, mokrych włosów być może nikt nie zauważy, a jeśli zauważy to trudno. Upały letnie to dla mnie trudny czas.

Niepokój można trochę wyciszyć piękną melodią.
Składanka. - Hymne a I amour - Andre Rieu



Ale leje.

Od rana jest psia pogoda. Leje i od czasu do czasu błyska i grzmi. Na działce stoją kałuże wody. Do furtki nie da się dojść bez zamoczenia nóg. A ja miałam dziś dużo spacerować. Ano plany sobie, a realizacja sobie. Trochę się martwię, żeby nie opadły owoce borówki kamczackiej. Pierwsze owoce już dojrzały i przy nieostrożnym ruchu opadają na ziemię. Bardzo lekko trzymają się gałązek. Owoce są lekko cierpkie w smaku, ale mają mnóstwo różnych witamin. Warto je mieć w ogródku. Wczesną wiosną dosadziliśmy jeszcze dwa krzaki.
Mam nadzieję, że krzak świdośliwy w przyszłym roku już zaowocuje. Jest jeszcze mały, ale całe lato i jesień przed nim. Jestem pewna, że podrośnie. W tym roku pojawił się na nim już pierwszy kwiatek, ale krzaczek go nie utrzymał.
Lubię siedzieć w ogródku. Wyrywam zielsko, sieję, sadzę i bawię w ogrodniczkę. A po dotlenieniu się na działce zasypiam w południe w domu na kilka godzin. Czyli jest dobrze.

Kiedyś ogromnie lubiłam tańczyć. Dziś raczej już oglądam taniec w internecie. Ale wciąż taniec jest dla mnie ważny. Ruch, zespolenie się z muzyką, przystojny i sympatyczny tancerz.

Andre Rieu & 150 dancers - Lara's Theme &Light Cavalry.



O czym by tu?

Jestem trochę monotematyczna. Jak ogródek, to od rana do nocy. (No może z maleńką przerwą na południowy sen. Tak ze trzy godziny). Sieję, sadzę, pielę. Poruszam ziemię między rzędami. I jest mi po prostu dobrze. I co ciekawe, moje myśli koncentrują się na tym, co robię. Jeżeli wyrywam zielsko, to moje myśli są przy tym zielsku. To jest jakaś nowość, bo zwykle w innym miejscu jestem niż moje myśli. Np. Jadę tramwajem i zamyślam się o tzw niebieskich migdałach i  co pewien czas budzę się z zamyślenia wystraszona, że może już przejechałam przystanek. Tu nigdzie nie odpływam. Jestem tu i teraz. Do domu wpadam tylko po to, aby coś upaciepić do jedzenia. Całe szczęście, że mój mąż nie jest grymaśny. Za mięsem nie przepada, podobnie, jak ja, toteż nasze posiłki są niewyszukane. Np. młode ziemniaki z koperkiem i z zsiadłym mlekiem lub maślanką dosyć często wjeżdżają na stół. Do tego sadzone jajka i odrobina surówki. Kiedy indziej naleśniki z serem i np. krupnik. Itd.

Bardzo się cieszę, bo jutro ma być trochę chłodniej, a ja jadę do Warszawy na rehabilitację. Takie wyjazdy mam raz w tygodniu, ale już o całe niebo lepiej chodzę. Jak sobie przypomnę swoje chodzenie jeszcze rok temu, to ciarki mi chodzą po grzbiecie. Prawa noga wykręcona w bok i stopa wsparta o podłoże zewnętrzną krawędzią. Brrrr! Oczywiście na takiej nodze nie można było normalnie chodzić. Toteż całe obciążenie spadało na lewą nogę, prawa była tylko do delikatnego podpierania się. I tak chodziłam dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, ponad 13 lat. Już przestałam wierzyć, że może być lepiej, aż trafiłam na specjalistę, który sprawił, że chodzę jak każdy normalny człowiek. Pozostały jeszcze pewne drobiazgi do rehabilitacji.

Panie Jurku! Bardzo dziękuję za wszystko, co Pan dla mnie zrobił.
Podziękowania składam także Panu Mateuszowi, za rozciąganie moich starych kości.
      Jeszcze raz dziękuję!  

Majowy poranek.

O Majowym Poranku Deszcz Ciepły I Przaśny... (wiersz klasyka)

Bolesław Leśmian

O majowym poranku deszcz ciepły i przaśny
Trafia w liście na oślep - prawie bezhałaśny.
Krople, spadłe i kurzu pociągnięte błoną,
Podskakują na piachu i wzajem się chłoną
I wspólnie olbrzymiejąc, trwają same przez się,
Aż je ziemia powoli uszczupli i wessie.
Coraz mniej ich przybywa na drogi i łany.
Już wygładza się strumień, deszczem pręgowany,
Już zza chmur, rozpostartych na kształt kruczych skrzydeł,
Słońce pęk wysztywnionych ku ziemi promideł
Rozwachlarza znienacka i przez wyzior w chmurze
Prześwitując, rozwidnia strojne brzozą wzgórze
I klin pola przygodny i pogrąża w złocie
Sad wiśniowy aż do dna wraz z wróblem na płocie,
Co, światłem zaskoczony, ćwierka wniebogłosy.
I łzy jeszcze niestałej i ruchliwej rosy
Skrzą się tłumnie, u liści zawieszone brzegu,
I wzdłuż łodyg cwałują resztą swego biegu.
Motyl, któremu skrzydła posklejał miód słodki,
Na bakier wpięty w kitę zachwianej tymotki,
Kołysze się w cudownym oczom bezukryciu,
Znacząc jakiś świat w świecie, jakieś życie w życiu,
I coś sobie wyznają dwa milczące znoje,
Dwa szczęścia niepojęte - i jego i moje.

Tak pięknie o wiosennym poranku potrafił pisać wybitny poeta. Ponieważ ja uzdolnień poetyckich jeszcze nie doszukałam się u siebie, dlatego napiszę prozą, że jest pięknie dokoła. W kilka dni wybuchła bujna, soczysta zieleń. Aż się chce iść do ogródka. Dziś rano zdążyłam już wygracować zielsko, które samo rośnie, choć nikt go nie sieje. Przed wieczorem na oczyszczonym miejscu posadzę pomidory. Odkryłam, że taka praca w ogrodzie może być relaksem. Siadam sobie na stołeczku wśród zagonków i sieję, sadzę, pielę. Nawet to, że do takiej pracy trzeba wychodzić dosyć wcześnie z domu nic mi nie przeszkadza. Rano słońce jeszcze nie praży, tylko meszki - cholery starają się wypić krew z człowieka. Toteż chodzę obdrapana do krwi. Nie pomagają żadne olejki, ani inne smarowidła. Miejsca po ucięciu przez owady są tak swędzące, że nie jestem w stanie ich nie drapać.
Bracia mniejsi też korzystają z pięknej pogody i biegają po działce lub leżą na trawie lub na chodniku, a na tarasie kwitną kwiaty.


"Tyle pytań" muzyka Ernesto Cortazar.


Ale upał, chociaż to dopiero maj.


 Właśnie wróciłam z ogródka, gdzie wieszałam upraną bieliznę. Oczywiście bez kapelusza się nie ruszam, a mimo to krew pulsuje mi w głowie i ciśnienie już się podniosło. Nie jest to jeszcze ciśnienie zagrażające życiu, ani zdrowiu, ale to sygnał, że lepiej siedzieć w domu. Taka ostrożna zrobiłam się po udarze, który miał miejsce ponad 13 lat temu. A słońce praży. Nie potrzeba plaży i kocyka. Można byłoby opalić się na brązowo nawet w ogródku. Jednak nie opalam się już od dawna. Boję się wyjść na silniej operujące słońce. Wygospodarowuję sobie dwie - trzy godziny w porze południowej i ten czas przesypiam. Myślę, że z pożytkiem dla zdrowia. A po przebudzeniu włączam sobie piękną nastrojową muzykę, której z dużą przyjemnością słucham i czytam poezję.








                                                                     

Wiosna w ogrodzie i w muzyce.

Ten stwór w mojej grafice pożera gwiazdę. Trudno. Jeszcze jest kilka innych gwiazd, może nie załatwi wszystkich. Lubię bawić się kształtami, kolorami i ich układaniem w grafice. Zawodowy grafik wie, co chce stworzyć i wie jak zrobić, aby wyszło mu to, co sobie zaplanował. U mnie jest inaczej. Robię jakieś kreski, kółka, gwiazdki, dodaję kolory, wszystko to odpowiednio układam i na kolory nanoszę różne filtry. No i wychodzi coś, co czasami mogę zaakceptować, albo nie. Krótko mówiąc, to co tworzę, to amatorszczyzna w najgorszym wydaniu, ale ja tę amatorszczyznę lubię.  Na kurs grafiki na razie nie mam szans się zapisać, więc pozostaje mi taka zabawa, jaką tu przedstawiam.

Ostatnio sporo czasu poświęcam na pracę w ogródku. Zwykle na takie roboty, jak siew, sadzenie, pielenie przeznaczam czas w drugiej połowie dnia, gdy słońce już nie praży i cienie pojawiają się pod drzewami.  Ale jest to także czas, gdy nagle o żerowaniu przypominają sobie komary. A ja mam chyba jakąś słodka krew, bo nawet gdy jest jeden komar blisko i kilka osób, to on zawsze leci do mnie. A później jest swędzenie, drapanie i trudno gojące się ranki. Jeśli ktoś z moich Drogich Czytelników ma jakiś sposób na tych krwiopijców, to będę wdzięczna za każdą radę.  Najbardziej lubię środki naturalne, bez toksycznej chemii.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających mnie Gości.


Dziś tylko łóżko.