Kolejny dzień!
Dzisiejszy dzień zaczynam  od pracy w ogródku. Chcę posmakować różnych chwil i być w tych doznaniach obecna.  Piszę o tym, bo wiele razy zdarzało mi się być w jakimś miejscu fizycznie, a myślami i wyobrażeniami  pędzić gdzieś w nieznane, albo znane, ale dalekie. A tu jest to, na czym skupiam uwagę, czyli zielsko do wyrwania i warzywa, które czekają na moje ręce i na słońce, bo deszczu mają aż nadto. 
Po skończonej pracy zadaję sobie pytanie, Jak to jest, że zielsko zawsze jest wyższe, bardziej dorodne i panoszące się na zagonku, choć nikt go nie siał, a pielęgnowane warzywa mikre, biedniutkie, słabiutkie. Szczypiorek i siedmiolatka po opieleniu są ledwo widoczne i leżą na zagonku. Nie wiem, czy doczekam się z nich dorodnej zieleniny do twarogu, czy też nie będą miały już siły, aby piąć się do słonka.
Robota w ogródku wykonana. Z podobnych prac czeka mnie jeszcze opryskanie posadzonych pomidorów wywarem ze skrzypu polnego przeciw grzybom, a później jakimiś probiotykami dla roślin. Córka mi je załatwiła i czekam na przesyłkę. Nie chcę stosować we własnym ogródku oprysków chemicznych. Te probiotyki podobno wspomagają wzrost roślin i podnoszą ich kondycję. Po oprysku nie trzeba żadnej karencji, bo one tak działają, jak flora bakteryjna podawana człowiekowi. Nie szkodzą ani roślinom, ani ludziom.
Właśnie jest wieczór. Już jest 5 minut po godzinie 23. Przed chwila skończyłam wojować z bałaganem w kuchni. Obiad na jutro jest gotowy, bo rano jadę do Warszawy. Nawet zdążyłam upiec ciasto - sernik z rabarbarem na kruchym cieście. Przepis z internetu, smak ciekawy. Jeszcze tylko chwila przyjemności przy dobrej muzyce i świetnym wykonaniu wokalnym i idę spać.

                                                          12 Tenors - You Raise Me Up.

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziś tylko łóżko.