Moja Teściowa.

Tak się jakoś utarło, że synowe i teściowe narzekają na siebie, a jeśli nie narzekają, to zachowują wobec siebie spory dystans. A jak to było u mnie?

Przez spory kawał czasu była rezerwa. Teściowa mieszkała u siebie w innej miejscowości, a my z mężem w innej oddalonej od jego rodzinnego domu jakieś 40 kilometrów. W czasie, o którym piszę mój Teść już nie żył. Wiedziałam, że mojej Teściowej nie do końca się podobałam, co manifestowała dosyć otwarcie, więc nie spodziewałam się żadnych odwiedzin.
Był ranek. Ja stałam zajęta jakąś pracą w kuchni przy stole, gdy nagle bezwiednie podeszłam do okna w korytarzu i zaczęłam wyglądać przez okno, czy nie idzie Teściowa. Zdziwiona tym, co wyprawiam wróciłam do kuchni i po chwili znowu znalazłam się przy oknie wychodzącym na drogę. Jakby mnie coś siłą do tego okna ciągnęło. Po chwili przyszła Teściowa i została u nas na okres zimy. I od tej pory zimą była u nas, w lecie wolała mieszkać u siebie na wsi, gdzie miała liczną rodzinę i sąsiadów.

Dlaczego o tym piszę? Bo zaprzyjaźniłyśmy się obie. Moja Teściowa była osobą otwartą i bardzo życiową, z bardzo zdroworozsądkowym pojmowaniem świata i ludzi. Z Jej pojawieniem się w naszym domu zaczęły się opowieści o życiu na wsi. Ja siadałam przy Niej i zamieniałam się cała w słuch. Opowiadała tak barwnie, że prawie widziałam Jej życie wśród najbliższej rodziny i sąsiadów. I nie były to opowieści cukierkowe, tylko pełne życia i emocji. Na wsi nieobce były rękoczyny i awantury słowne. To wszystko w opowieści mojej Teściowej było jak łan zboża poprzetykany chabrami, kąkolami i ostami. To były opowieści, jak piękna powieść.
Opowiadała też o wojnie, o wywózce Jej z całą rodziną na roboty przymusowe do Prus Wschodnich, gdzie, po wywiezieniu przez Niemców Jej męża do obozu w Sztutchofie, sama borykała  się trudnościami mając przy sobie dwóch małych synów. Opowiadała  jak postawiła się bauerowi, jak poszła na skargę na tego bauera do niemieckiej żandarmerii do pobliskiego miasteczka, jak radziła sobie sama nie mając znikąd pomocy.

Do różnych wydarzeń domowych też miała zdroworozsądkowe podejście. Kiedyś wściekłam się straszliwie,  złapałam talerz i tak nim walnęłam o podłogę, że skorupy znalazły się na wiszących wysoko szafkach. Teściowa  ani drgnęła. Zawołała tylko do mnie. - Nie mogłaś gorszego złapać? I to był cały zarzut.

I zrobiło się nostalgicznie. Nie ma już Teściowej, nie ma opowieści. A ja do tego, co było chętnie wracam we wspomnieniach.

Czesław Niemen Wspomnienie.








4 komentarze:

  1. Pięknie opowiedziałaś o swojej Teściowej :)
    I w moim przypadku nie sprawdziła się utarta opinia o kiepskich stosunkach z synową.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarlet - bałkańskie opowiastki:
      Bardzo lubiłam swoją teściową. Do końca była pełna energii i ciekawości świata. Buziaki przesyłam.

      Usuń
  2. Zdaje mi sie, ze w waszym przypadku, spotkaly sie dwie silne natury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłaś mnie swoją opinią, że mogę być silną naturą. Zawsze uważałam, że jestem mimozowata. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.