Jesień.

"Wspomnienie"
Julian Tuwim
Mimozami jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicą wychodziła.

Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.

Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty ? październik.
To ty, to ty moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni.

Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej ? majowy.

Ach, czułymi, przemiłymi snami
Zasypiałem z nim gasnącym o poranku.
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
Jak ta złotą, jak tą wonną wiązanką?

 A do nas przyjechała nagle bez żadnego zapowiadania się pani jesień. I to nie ta złota jesień, a szara, mokra i ponura. Ogarnęła nas wszystkich chłodem nie tylko poranków i wieczorów, ale także dni. Gdyby nie to, że kalendarz wyraźnie wskazuje na początek września, to można byłoby pomyśleć, że to już listopad. I chociaż ze względu i na swój wiek i na kłopoty zdrowotne nie lubię upałów letnich, to   szaruga jesienna nie jest szczytem moich marzeń. A właśnie taką szarugę mamy obecnie.
Jedynym plusem tej pogody jest to, że w lesie pokazały się grzyby. Już ususzyłam dwa litrowe słoiki prawdziwków i innych szlachetnych grzybków i zamroziłam trochę grzybków obgotowanych do duszenia na zimę. Przypomną nam, w czasie mrozów i śnieżnych zamieci, zapach lasu. Piwnica też jest solidnie zaopatrzona. Dwa duże regały są zastawione słoikami z przetworami. Tylko kto będzie to wszystko jadł? Młodzi wolą iść do sklepu i kupić gotowe, niż wziąć od babci. A ja tak się przyzwyczaiłam do robienia zimowych zapasów, że żadne postanowienia - że w tym roku nic, a nic nie robię - nie skutkują. Mój mąż próbuje mnie wyhamować w tym szaleństwie, ale szaleństwo jest silniejsze od rozsądku.

A to jeszcze wspomnienie lata.


3 komentarze:

  1. Lato w Polsce bywa kapryśne, ale jeszcze trwa. Zanim odejdzie, może zdąży przegonić jesienną pogodę na kilka dni. :)
    Widziałam grafikę na bloxie. Jak zwykle urokliwa :)
    Ściskam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku lato było wyjątkowo kapryśne.Mam prośbę. Podaj jeszcze raz przepis na lutenicę. Paprykę opiekłam i obrałam ze skórki (po raz pierwszy w życiu)Zważyłam warzywa, żeby było ich tyle samo i pamiętam, że teraz trzeba wszystko dusić z oliwą i przyprawami i właśnie nie wiem, jakie przyprawy i ile oliwy.Na razie pomidory z papryką stoją w garnku w lodówce i czekają. Na Twoim blogu nie mogę znaleźć przepisu. Wcześniej był, ale gdzieś się schował.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Marysiu, wklejam tu w komentarzu przepis na lutenicę. Gdybyś chciała spojrzeć na 2 pozostałe, jak znajdziesz się u mnie, pod obrazkiem (na górze strony), musisz kliknąć na "STRONA GŁÓWNA" i zjechać w dół(przepisy są w 3 poście od góry - na dziś).
      Ściskam :)
      Lutenica
      1 kg pomidorów (niektórzy obierają je ze skórki)
      1 kg papryki upieczonej na grillu lub w piekarniku (po upieczeniu należy obrać ją ze skórki i usunąć gniazda nasienne).
      Pomidory i paprykę kiedyś miażdżono ręcznie, obecnie mieli się je w maszynce lub rozdrabnia w mikserze.
      Zmiażdżone składniki należy przełożyć do głębokiej patelni z oliwą z oliwek (+-100 ml) na dnie, dodać sól i pieprz (do smaku), troszkę cukru, szczyptę kminku, czosnek (3-4 zmiażdżone ząbki), 1/2-1 pęczek pokrojonej natki pietruszki.
      Gotować na wolnym ogniu. Pasta jest gotowa wtedy, kiedy po zamieszaniu łyżką - ślad pozostaje dłuższą chwilę.
      Po przełożeniu do słoików pasteryzować 15-20 minut.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.