To już jest szaleństwo.

Niestety, ogarnęło mnie szaleństwo. Jest to szaleństwo robienia przetworów. Teoretycznie powinno to wyglądać tak. Oglądam zapasy zrobione w w ubiegłym roku i po zastanowieniu się nie robię nic, lub robię kilka nowych słoiczków. Przy czym dobrze by było przeliczyć ile słoiczków już jest i zastanowić się, ile jeszcze może się przydać na zimę. Ale nie. Ja rzucam się do roboty, jak głodny do miski. I tylko rozglądam się dokoła co jeszcze nadaje się do zawekowania. W taki sposób  zrobiłam już kilkadziesiąt nowych słoików. A obiecywałam sobie, że w tym roku nie zrobię nic. Jeszcze przede mną sok z pigwy, który trzeba odlać i zapasteryzować, Z owoców wyjętych z soku będzie dżem, a za tydzień, dwa wybieramy się do lasu z koleżanką na owoce czarnego bzu. Będzie z nich sok na zimę przeciw wszelkim zaziębieniom.

Jak tak się lepiej przyjrzę swojej działalności, to wszystko, co robię, to akcje. Nagle się za coś łapię i to "coś" pochłania mnie prawie bez reszty.To mogą być przetwory, ale może być jakakolwiek inna działalność.

Gdy jeszcze pracowałam w szkole i w przydziale dodatkowych obowiązków otrzymywałam  przygotowanie jakiejś akademii, to nie tylko z każdym występującym uczniem pracowałam indywidualnie, ale później, po próbie w głowie miałam coś w rodzaju magnetofonu. Włączałam w domu głos recytującego kilka godzin temu ucznia i słyszałam w którym miejscu robi przerwę i jaką, gdzie akcentuje wyraz itd. itd. Na następnym spotkaniu indywidualnym omawiałam wspólnie z uczniem moje uwagi. Zdarzało się, że uczeń mówił. - A ja tak uważam - I wtedy zastanawiałam się, czy on nie ma przypadkiem racji.

Pracuję zrywami. Nawet jak sobie pomyślę, że mogłabym spokojnie, metodycznie, wykonywać robotę za robotą, to wydaje mi się to ogromnie nudne, szare, nijakie. Dopiero jak to jest pomysł - strzał -  w którym jest nowość, ciekawość, co wyjdzie, szukanie różnych potrzebnych informacji, czytanie literatury na interesujący mnie aktualnie temat - to wtedy trudno mnie oderwać od takiej pracy.

Uśmiecham się cieplutko do wszystkich Czytelników odwiedzających mój blog.

13 komentarzy:

  1. U mnie z przetworami to raczej tak marnie.Raczej wszystko planuję co mam zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja szaleję. I jeszcze gdybym zadowolona była z moich wyczynów, ale ostatnio pan przyniósł mi kosz opieniek. Oczywiście je obgotowałam i zamroziłam do duszenia na zimę, a później nagle do mnie dotarło, że grzyby były zbierane poprzedniego dnia. I teraz się zamartwiam, czy nie zaszkodzą po zjedzeniu.

      Usuń
  2. To uczucie kiedy coś pochłania Cię bez reszty, doskonale znam. :) Myślę, że czasem warto poddawać się "szaleństwu", bo właściwie dlaczego rezygnować z przyjemności. Rozsądek schowany na chwilkę do kieszeni nie straci wiele.
    Czytałam bloxowy wpis i wiem, że lutenica już gotowa. Życzę smacznego, Marysiu :)
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I po raz kolejny zapomniałabym...
      Pisałaś ostatnio, że nie mogłaś znaleźć u mnie postu i wtedy pomyślałam, że chyba zajrzałaś na niewłaściwą stronę. Ta, na której dość często dodaję nowe wpisy to "O Bałkanach słów kilka - notatki z podróży" (i na niej był przepis, którego szukałaś; stronę można dodać do swojej listy czytelniczej). Moja druga strona jest poświęcona wyłącznie książkom. Są na niej ich fragmenty i tam baaardzo, bardzo rzadko piszę cokolwiek i chyba na niej byłaś szukając postu.
      Buziaki :)

      Usuń
    2. Pewno było tak, jak napisałaś z tym szukaniem odpowiedniej strony u Ciebie. Lutenica stoi już w słoikach. Jest przepyszna. Już kilka moich znajomych nabrało ochoty, aby ją zrobić. Z kilograma pomidorów i kilograma papryki wyszło mi 5 słoików po dżemie. Zastanawiam się, czy nie zrobić jeszcze jednej porcji. Przy robocie jest tylko jedna niewygoda. Długo się miesza pastę w wooku, a odejść od garnka nie można, bo pasta mogłaby się przypalić. Buziaki.
      Szukałam przez internet Twojej książki o ziołach i tej z przepisami kulinarnymi, ale były tylko e-booki, a ja nie umiem z nich korzystać. Jeszcze się tego nie nauczyłam, a poza tym, nie wiem, czy nie musiałabym kupować do nich specjalnego odtwarzacza. Jeszcze raz całusy.

      Usuń
    3. Cieszę się bardzo, że lutenica Ci smakowała. :)
      Wszystkie moje książki są dostępne także w wersji papierowej. Niestety, od czasu wznowienia nie ma ich już w EMPiKu. Są tylko w jednej księgarni internetowej (link jest na mojej stronie) i może w jakichś księgarniach stacjonarnych (poza dużymi sieciami), ale niestety nie wiem gdzie. Wiem, że jest problem z ich znalezieniem, bo ostatnio zgłosiły się do nas w tej sprawie 2 księgarnie.
      Ebooki możesz czytać także na komputerze lub tablecie - pliki PDF, a po zainstalowaniu bezpłatnego programu (np Calibre) i inne formaty: EPUB czy MOBI.
      Ja polecam książki elektroniczne, m.in z powodu ceny (jest 2-3-krotnie niższa).
      Marysiu, napisz do mnie maila. Jeśli chcesz ebooka "Kuchnię bałkańską" mogę przesłać Ci w formacie PDF.
      Buziaczki:))

      Usuń
    4. Moje pytanie wykaże moją całkowitą ignorancję komputerową, ale trudno. Czy książki elektroniczne można czytać na komputerze bez instalowania jakichś programów, bo sama tego nie potrafię zrobić, a moi bliscy są bardzo zajęci. Książkę w formacie PDF (oczywiście zupełnie inną i na inny temat) już mi przesłano wcześniej, więc przynajmniej wiem, jak sobie z nią radzić. Jeśli ebooki można czytać na komputerze, to je zamówię. I jeszcze jedno infantylne pytanie. Czy na ebooku można szybko znaleźć potrzebną treść bez czytania całej książki? Z ebooków do tej pory jeszcze nie korzystałam. Kiedy piszę o ebookach to mam poczucie, że jestem na początku naszej cywilizacji i trochę mi wstyd. Buziaki przesyłam.

      Usuń
    5. Książkę "Kuchnia bałkańska" wysłałam mailem. Jest ona w formacie PDF. Ten format można odczytać na komputerze bez instalacji dodatkowych programów.
      W moich książkach PDF (po zapisaniu pliku na dysku) po kliknięciu na wybrany w spisie treści (na początku książki) rozdział (podrozdział) - otwiera się automatycznie wybrana strona.
      Zainstalowania dodatkowego programu wymagają formaty: MOBI i EPUB.
      Myślę, że "przesyłka" mailowa już dotarła.
      Ściskam :)

      Usuń
    6. Skarlet! Sprawiłaś mi wielką radość. Właśnie w poczcie elektronicznej wysłałam prośbę o Twój adres domowy. Chciałabym także Tobie choćby maleńką radość sprawić, a za pośrednictwem maila mogę tylko najserdeczniej podziękować. A chcę, żebyś i Ty miała coś ode mnie, jakiś drobiażdżek, który przypominałby Ci taką jedną Marysię. Buziaki.

      Usuń
    7. Marysiu, wysłałam maila i przesyłam całusy :)

      Usuń
    8. Zapomniałam dodać, że zapraszam Cię na tę stronę, która zgubiła się na chwilkę podczas szukania przepisu. Lubisz muzykę, a jest tam w najnowszym wpisie krótki filmik. Ciekawa jestem Twoich wrażeń :)
      Ściskam :)

      Usuń
  3. Szalejesz, szalejesz ;)
    Mi sie po prostu i zwyczajnie nie chcialoby. Byc moze kiedys, gdy nie bede juz pracowac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to, co wyprawiam, nie jest już normalne. Sama to widzę i mąż mnie krytykuje, a ja jak narkomanka pędzę do kuchni i zabieram się do przerabiania różnych owoców i warzyw. Już zaczynam się rozglądać za małymi słoikami, bo te są najwygodniejsze - takie na raz. Wiem, że dostałam małego pierdolca. Ale komu to szkodzi - myślę. Ludzie mają nie takiego jak ja, tylko gorsze. No i się rozgrzeszyłam całkowicie. Za chwilę idę zbierać resztki owoców do ogrodu, żeby się nie zmarnowały. Serdeczności przesyłam.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.