Jesienne choróbska. Jestem chora i bardzo mnie to wkurza.

Po prawie ciągłych opadach deszczu Instytut Meteorologiczny zapowiada powrót dosyć wysokich temperatur, jak na tę porę roku. Za kilka dni ma być 16 - 18 stopni.  To ciepło, podobno, już do nas płynie. A ja wstawiłam swoje kwiaty i dwa drzewka - beniaminki do mieszkania. Bałam się, że nawet lekkie podmarznięcie nocą spowoduje masowe opadanie z nich liści. Na razie kwiaty stoją tam, gdzie postawił je mój wnuk, czyli w domu jest bajzel dokładny.
A ja właśnie zafundowałam sobie jakąś cholerę, czy inną zarazę. Kaszlę, kicham, prycham, jak nasza kotka, gdy się zdenerwuje. Siedzę w domu i od czasu do czasu poleguję sobie w łóżku. A szlag mnie trafia, bo chorowanie nie jest moim ulubionym zajęciem. Żeby to świństwo wygonić łykam sporo różnych tabletek. Ale teraz nawet te leki, które przez kilka ostatnich lat w sytuacjach awaryjnych natychmiast stawiały mnie na nogi, nie chcą działać. Zaparły się i swoim brakiem reakcji na obrzydliwego wirusa, dają mi przekaz - Radź sobie babo bez naszej pomocy. Zdesperowana sięgnęłam wczoraj wieczorem po grzane piwo z rozgrzewającymi dodatkami, ale chociaż dziś w nocy kołdra na mnie pływała, tak się spociłam, dziś wcale dobrze się nie czuję. W związku z tym humor mam mocno nadwątlony. 
Mam nadzieję, ze jutro będzie już lepiej.                                                                                              

2 komentarze:

  1. Dużo zdrówka życzę. Moje donice jeszcze stoją na zewnątrz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że swoje już zabrałam do domu, bo zapowiadają jeszcze ciepło. Ale trudno. Rośliny są już w domu i nic im nie grozi. Na taras wyjadą znowu pod koniec kwietnia.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.