Zaduma jesienna..

Pogoda na dworze okropna. Prawie bez przerwy pada. Jest chłodno. Po mnie właśnie zaczynają łazić jakieś dreszczyki. Leki wzięłam, termofor nagrzewa łóżko i będzie grzał  przez całą noc, a mnie nawet w łóżku jest chłodno. Dziś wieczorem nawet łyknęłam sobie na rozgrzewkę trochę pigwówki, choć staram się alkoholu używać w ostateczności. Przede mną dwa dni wyjazdów do Warszawy do lekarzy na zaplanowane dużo wcześniej wizyty. Wizyt przełożyć nie mogę, bo na kolejną wizytę czekałabym ładnych kilka miesięcy. Tak, że muszę być zdrowa. I z takim postanowieniem łykam kolejne tabletki i pakuję się do nagrzanego łóżka. Trochę poleniuchuję, ale takie leniuchowanie też jest czasami potrzebne.
W domu cisza i spokój. Koło łóżka stoi lampka nocna, a na łóżku leży kilka książek do wyboru, czasopisma, których nie zdążyłam jeszcze przeczytać, no i krzyżówki.
A ja zamiast wziąć się za czytanie odpływam. Myślę. Zastanawiam się. Jedna myśl się pojawia i znika, a na jej miejscu pojawia się inna, podobna lub na zupełnie inny temat.

Do tej pory wydawało mi się, że to ja decyduję o tym, jakimi rozważaniami się zajmuję i kiedy. I często tak jest. Szczególnie wtedy, gdy jestem zainteresowana jakimś tematem. Gdy próbuję czegoś dociec, coś poznać bardziej szczegółowo. I nie muszą to być sprawy dużej wagi. Wystarczy, że trafiam na zadanie, do rozwiązania którego trzeba ruszyć mózgownicą. I wtedy potrafię siedzieć i kombinować . Potrafię szukać różnych rozwiązań i co jakiś czas wracam do takich zadań, których nie potrafię rozwiązać za pierwszym podejściem. Nie lubię się poddawać. Jakiś czas temu odkryłam szyfrokrzyżówki. Początkowo, były one dla mnie nie do przeskoczenia. Siedziałam godzinami i myślałam, ale widziałam tylko gąszcz liczb i cyfr. Dopiero po jakimś czasie wpadła mi do głowy myśl, że przecież w każdym wyrazie musi być przynajmniej jedna samogłoska, a wiele wyrazów na samogłoskę się kończy. No i się zaczęło. Od tej pory zdarzało mi się rozwiązywać zadania bez korzystania z podanych pomocniczych liter. Dziś szyfrokrzyżówki tylko wypełniam. Wystarczy, że spojrzę na stronę i pod liczbami prawie widzę samogłoski.
A kiedy indziej pojawiający się w głowie wyraz przywołuje jakieś emocje z nim związane. Rów po burzy zawsze jest dla mnie porośnięty trawą i wypełniony czystą chłodną wodą, po której tak przyjemnie jest brodzić. Ten obraz z dzieciństwa jest ze mną kilkadziesiąt lat i nic się nie zmienia. Wciąż jest taki sam, choć rowów wypełnionych wodą widziałam wiele.

Modlitwy są poezją R. J. Monkos



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziś tylko łóżko.