I co będzie?

Wczoraj kupowałam jeszcze prezenty dla prawnuków pod choinkę. A dziś od rana szukam portfela z kasą i z dokumentami i nie ma go. Gdzieś wsiąkł. Prawda, że wczoraj bardzo dynamicznie reagowałam na wydarzenia, ale nie mam zwyczaju portfela kłaść gdziekolwiek. Jego miejsce jest ustalone raz i na zawsze. Poza domem jest to wyłącznie kieszeń mojej kurtki lub w ostateczności  torba. Żadnego kładzenia portfela, nawet na chwilkę na ladzie nie praktykuję. No i dziś od rana trwają poszukiwania, ale po portfelu nie ma nawet śladu. Już starałam się kojarzyć, co mogłam robić wczoraj po wyjściu ze sklepu. Pamiętam, że sprzedawczyni na pożegnanie zapytała, czy zabrałam druty do skarpet, bo resztę zapakowała w reklamówkę. Druty wymacałam w kieszeni kurtki i zadowolona, że wszystko mam poszłam do samochodu i wróciliśmy do domu. Dziś szukam zarówno  kasy jak i drutów. Jestem już zmęczona, niespokojna i podenerwowana.
Nawet w pewnej chwili pomyślałam, że może by się odwołać do wyższych instancji z prośbą o pomoc. A do kogo się zwrócić w takiej sprawie, jak nie do św. Antoniego. Co prawda jako osoba, która nie lubi ściemniać na samym początku prośby szczerze powiedziałam, że nie bardzo wierzę w pomoc świętego, ale....... No i dzień ma się ku końcowi, a ja nie wiem, gdzie jest mój portfel. Tak sobie myślę, że święty nie mógł brać zbyt poważnie pod uwagę takich drobiazgów jak moja chwila szczerości i ujawnienie pokrętnych intencji. Nie podejrzewam także, że mógł się na mnie obrazić. W końcu to święty. A portfela nie ma.  Druty? Pal je sześć. W razie czego drugie kupię, ale portfel z kasą - ważna rzecz.
Już i wahadełko poszło w ruch. Zaczęłam nm majtać. Owszem pokazywało kierunek, ale łazienka nie jest miejscem na pieniądze, a do łazienki wahadełko mnie prowadziło. No i co będzie jak portfela nie znajdę? Nie wiem. Jeszcze mam nadzieję, że portfel się znajdzie, jak się wezmę za sprzątanie kuchni, w której wciąż mam normalny pierdzielnik.
Na razie, żeby wyciszyć sobie umysł i wprawić się w choć trochę lepszy humor włączam piękną muzykę muzykę, ze słowami poezji.

Miłość...Andre Rieu - "Romantic Moments To The Moons".


Portfel jest. Był razem z drutami w reklamowce. Mój mąż znalazł zgubę schowaną za zasłonką na okno sięgającą prawie do ziemi. Teraz muszę odreagować zdenerwowanie. Lecę do sklepów.

5 komentarzy:

  1. I całe szczęście, że zguba się znalazła. Najwyraźniej św. Antoni zadziałał. Pozdrawiam serdecznie i życzę słoneczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marysiu, zapomniałam dodać, że czytam także to, co piszesz na bloxie, ale nie mam tam już swojego konta, więc nie mogę komentować. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że odwiedzasz mnie także na bloxie. Odpowiadam od razu na dwa Twoje komentarze. Gdy mój mąż znalazł portfel, to ulżyło mi bardzo. Odetchnęłam. Teraz dokumenty staram się trzymać w osobnym piterku, a w portfelu noszę tylko małą ilość kasy. Ściskam Cię mocno.

      Usuń
  3. Dobrze, ze portfel jest. Ale co ma z tym wahadelko? Jakos nie wspólpracuje to z moja wyobraznia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdesperowana pomyślałam, że skoro przy pomocy wahadełka można znaleźć ciek wodny, lub odpowiednie miejsce pod zabudowę miasta, to może wahadełko wskaże też, gdzie jest portfel. Sciskam Cię mocno.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.