Dziś mój nastrój jest szary jak pogoda za oknem. To, co jest we mnie, podobne jest do rozpłakanych, szarych chmur na niebie.W głowie kłębią się niewesołe myśli. Najlepszym lekarstwem na taki kompletny marazm jest wziąć się za jakąś robotę w domu. Ot, choćby mogłabym wstawić obiad, a mnie nie chce się nawet ruszyć z miejsca. Najchętniej zakopałabym się pod kołdrą w łóżku i przespałabym cały dzień.
Zadaję sobie pytanie: - Czy wydarzyło się coś, co mnie tak wytrąciło z równowagi psychicznej? Odpowiedź nie jest prosta. Dziś nie wydarzyło się nic przykrego, ale nagle w ułamku sekundy zobaczyłam różne stare sprawy w nowym i bardziej jaskrawym oświetleniu, niż miało to miejsce wcześniej. Jak to jest, że patrzymy na "coś" przez wiele lat z uśmiechem i aprobatą i nagle jakieś słowo, nagle wyzwolona emocja lub brak tej emocji powoduje, że obrazek się mocno zmienia. Że to, co wcześniej było kolorowe zaczyna przygnębiać, siedzi w głowie i zatruwa myśli i emocje.
Jest mi smutno i najlepiej się czuję, gdy jestem w bezruchu, tylko pogrążona w myślach.
Przez takie trudne chwile musimy przechodzić. Na szczęście one mijają. Serdecznie Cię pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTwój komentarz rozjaśnił moje myśli. Mam nadzieję, że na dłużej.Przesyłam moc serdeczności.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrywatna korespondencja mnie nie interesuje.
UsuńSą takie dni i to jest naturalne, chyba tylko głupek jest wesoły 24 godziny na dobę. Daj się sobie posmęcić, polenić, a potem nie ma wyjścia, trzeba się wziąć w garść, na siłę, jeśli inaczej się nie da i żyć, i trwać, i iść do przodu. Ja już zaczęłam pierwsze wysiewy, ostrych papryczek, kupiłam cztery śpiące cebule hippeastrum i obserwuję jak budzą się do życia, na dniach wysieję karczochy. Za chwilę wiosna :)
OdpowiedzUsuńJa sadzonki pomidorów dostanę od córki. Teraz chcę zakisić dwie kolejne główki kapusty, gdyż doszłam do wniosku, że swoja jest najlepsza.Poza tym mam w piwnicy sok z różnych owoców jeszcze z 2014 roku. Jest zawekowany i stoi w ciemnym miejscu, wiec myślę, że jest dobry. Chcę z niego zrobić ocet Twoim sposobem. Rodzynki do dodania już kupiłam. Ściskam Cię mocno.
UsuńGruszkowy ocet wyszedł wyjątkowo smaczny, bardzo mi smakuje :) Pamiętam w jednym z poprzednich Twoich wpisów chęć posiadania tuneliku foliowego, coś w tym temacie słychać? :)
UsuńTunelik na razie rozpłynął się we mgle. Gdy już będzie wiosna, to pomyślę jeszcze raz o takim foliaczku, żebym mogla w nim chodzić. Żadnego poruszania się chyłkiem, bo kręgosłup po operacji i od razu łupie. Wiem jednak, że każda folijka zabiera sporo miejsca nie tylko na uprawy, ale i na obwałowanie ziemią boków, a moja nowa, ogrodzona przez męża, działeczka jest mała. Ściskam Cię mocno.
Usuń