Ale upał, chociaż to dopiero maj.


 Właśnie wróciłam z ogródka, gdzie wieszałam upraną bieliznę. Oczywiście bez kapelusza się nie ruszam, a mimo to krew pulsuje mi w głowie i ciśnienie już się podniosło. Nie jest to jeszcze ciśnienie zagrażające życiu, ani zdrowiu, ale to sygnał, że lepiej siedzieć w domu. Taka ostrożna zrobiłam się po udarze, który miał miejsce ponad 13 lat temu. A słońce praży. Nie potrzeba plaży i kocyka. Można byłoby opalić się na brązowo nawet w ogródku. Jednak nie opalam się już od dawna. Boję się wyjść na silniej operujące słońce. Wygospodarowuję sobie dwie - trzy godziny w porze południowej i ten czas przesypiam. Myślę, że z pożytkiem dla zdrowia. A po przebudzeniu włączam sobie piękną nastrojową muzykę, której z dużą przyjemnością słucham i czytam poezję.








                                                                     

4 komentarze:

  1. Pięknie i mądrze spędzasz czas.
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna muzyka w połączeniu z poezją jest jak lekarstwo.
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Ściskam Cię mocno i życzę zdrowia.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.