Lata minione i dziś.

Gdzie jesteście lata, które odpłynęły w siną dal? Szkoda, że jesteście już tak daleko ode mnie. Nie tyle mi żal samych lat, ile różnych możliwości, które były z tymi minionymi latami związane. Ot pierwsza z brzegu sprawa. Gdybym miała dziś 53 lata, a nie 83, to leżałabym sobie na kocyku i opalałabym się na brązowo. A dziś boję się wyjść przed dom na rozgrzane podwórko, bo mogłabym dostać udaru. Kiedyś biegałabym po Warszawie nawet w taki upał, a dziś siedzę w domu i czekam na ochłodzenie. Inne pory roku znoszę podobnie. Pamiętam obrazek. Siedzę w autobusie. Jest zimno dokoła, a ja siedzę w cienkich spodniach i jest mi cieplutko. Dziś byłyby spodnie na wierzchu, a pod spodem ciepłe kalesony lub rajstopy.
Całe szczęście, że jeszcze głowa pracuje mi po dawnemu, choć różne wyrazy już mi dosyć często uciekają.
Ano takie jest  życie i trzeba te różne zmiany przyjmować bez zrzędzenia, bo lepiej nie będzie. Może być tylko gorzej. Tfu! Tfu! Tfu!
A dziś, co mogę powiedzieć. Kochani moi Czytelnicy póki się da korzystajcie z życia, bo ono szybko pędzi i ucieka w nieznane.

Z tych rozmyślań wróćmy do tu i teraz. Siedzę przy biurku przed komputerem i staram się pozbierać myśli, które przemykają w głowie jedna za drugą. Gdyby je wszystkie zapisać, tak jak się pojawiają, to wyszedłby z tego bełkot.
Zacznę więc może od porządków w domu. Mam czysto, bo pani pomogła mi w sprzątaniu. Okna umyte, firanki i zasłony poprane i powieszone. Zostało maglowanie upranej pościeli i ścierek, ale to w wolnym czasie.
W ogródku wszystkie warzywa z pomidorami na czele rosną jak burza. Na krzakach pomidorów pojawiają się już małe owocki. Chciałam je podlać nawozem, ale córka osadziła mnie na miejscu. Powiedziała - Jak chcesz jeść nawozy, a nie pomidory, to je sobie nawoź. Pomidory podlewa się nawet rozcieńczoną gnojówką z pokrzywy od czasu do czasu, bo to dużo azotu. - No i od razu ochota do zasilania pomidorów nawozami natychmiast mi przeszła. Słucham się mojej córki i zięcia, bo oni pomidory sadzą już dłuższy czas, a poza tym mój zięć jest świetnym chemikiem i wie co można, a czego lepiej nie stosować i dlaczego.

Dziś narzekać mogę tylko na wściekły upał i na roje wściekłych komarów, które są wszędzie. Nawet w mieszkaniu. Z utęsknieniem czekam na deszcz. Może chociaż trochę powietrze by się ochłodziło.

Stanisława Celińska  Już nie trzeba mi.


14 komentarzy:

  1. Ha, mam syna chemika, i ciezkie zycie za wlasne wydane na te studia pieniadze 😜 ale maja te nasze dzieci racje, niech rosnie jak dawniej roslo. Akurat pozbieralam nasze "nieforemne" truskawki, ale za to smakuja.
    Pozdrawiam serdecznie, tez cierpiąca w upale, pomimo 30 lat mlodsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak uważam. Warto słuchać młodych, bo często mają bardziej racjonalne podejście do sprawy niż my starsi. Ja nie mam studiów rolniczych i takiej wiedzy jaką ma młodsze pokolenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysiu, z opalaniem mam tak samo, z rajstopami pod spodniami też :) I do apelu się przyłączam aby życia używać póki czas.
    Mąż szczęśliwie dotarł do domu, czekał pod gabinetem 4 godziny, taka była kolejka na dziś. Wyobrażasz sobie? Ze 40 osób czekało. No ale nic to, jest dobrze.
    Gratuluję pomidorków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu! Kochana! Chociaż różne dotychczasowe możliwości nam się kurczą, to wciąż jest nieźle. Za to jakie mamy doświadczenie życiowe, ile wiedzy o sobie, o innych, o świecie. Umiemy też patrzeć z dystansem nie tylko na siebie, ale i na wszystko dokoła. I to chyba jest najważniejszy nasz dorobek życiowy. Ściskam Cię mocno Marysia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam świadomość umykających możliwości ale jednocześnie - jak mówisz - także świadomość doświadczenia, patrzenia z dystansem itd. Nawet pewna radość z wiedzy, że jestem w tym wieku, że mogę sobie bimbać na pewne sytuacje, już mi wolno :)I jeszcze wiedza o sobie, zwalczanie kompleksów...wciąż się uczę... oj, Maryniu kochana! Życie jest takie zajmujące i wciąż zachwyca - dopóki tak czujemy, jest cudownie. Buziaki :)))

      Usuń
    2. Podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś. Buziaki.

      Usuń
  5. U mnie bardzo sucho na działce i mam wrażenie, że warzywa przestały rosnąć.
    A zwróciłam, uwagę , że maglujesz bieliznę pościelową i zrobiło mi się wstyd, bo ja po praniu od razu składam na półkę i ani prasuję, ani magluję. Nie sadziłam, że ktoś jeszcze magluje pościel:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz się czego wstydzić. Magluję bieliznę pościelową i ścierki, bo mam mały magiel elektryczny. Zbieram uprane rzeczy i gdy jest trochę chłodniej, to siadam i magluję. Magiel sam wciąga między rozgrzane wałki złożone sztuki, chwila i wychodzi listek. Dopóki nie miałam magla, to nawet mi się nie śniło żadne prasowanie. Uprane rzeczy składałam i chowałam do szafy. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  6. Deszczu!!!! I chłodku!!! Całuski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak. Deszcz jest potrzebny i temperatury umiarkowane. No i żeby komary zniknęły. Całusy.

      Usuń
  7. Ja zawsze powtarzam sobie, ten rozum a tamte lata ale to se ne wrati jak mówią Czesi,
    Siedzę jak ta kula kitu,wczoraj wieczorkiem pojechalismy na rowerach trochę warzyw podlać, pomidorki podwiązałam i myslałam że mnie żywcem komary pożrą, męża żaden nie ukąsił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pomidory też są podwiązane, ale zielsko zarasta mi warzywa, a ja siedzę, a właściwie leżę sobie w domu i boję się wyjść przed dom, bo upał i do tego rój komarów, które rzucają się na mnie. Cała jestem pogryziona.

      Usuń
  8. Ja też tęsknię za deszczem. Bardzo! A rośliny?... Są złaknione wody- ziemia wysycha... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wieczorem podlewam rośliny, ale to nie pomaga tak jak obfity deszcz.

      Usuń

Dziś tylko łóżko.